Seria z Erykiem Deryło miała naprawdę ogromny potencjał, by stać się jedną z najlepszych polskich serii kryminalnych. Jej główny bohater nie jest stereotypowym śledczym, nie sposób pomylić go z innym bohaterem literackim. Po dziewięciu tomach nie jestem w stanie stwierdzić w sumie, czy w ogóle go lubię. Podoba mi się to, że jego postać jest tak konsekwentnie kreowana, nawet jeśli fabuła jest słabsza, to on pozostaje tym samym, nieszablonowym stróżem prawa, choć nie brakuje mu rozterek moralnych. Mimo wszystko nie potrafi się biernie przyglądać ani tym bardziej odejść na emeryturę. Towarzyszy mu znacznie młodsza, równie genialna, co skryta, Tamara Haler. Niestety, świetni bohaterowie to nie wszystko.
"Pacjent" to w moim odczuciu najsłabsza część cyklu. Choć niektóre z wcześniejszych lekko mnie rozczarowywały, to tym razem zawiodłam się całkowicie. Zamiast typowej dla autora krwawej fabuły z naprawdę popapranym mordercą dostałam jakąś absurdalną opowieść rodem z amerykańskiej komedii sensacyjnej. Haler zniknęła, Deryło stracił rozum, a dopiero po trzystu stronach udało się Czornyjowi napisać coś sensownego, nawiązującego do jego najlepszych powieści.
Przypuszczam, że autor chciał spróbować czegoś nowego, odejść od klasycznego schematu prowadzenia śledztwa, ale liczę na to, że to był jednorazowy eksperyment, choć mam wrażenie, że dalsze ciągnięcie tej serii staje się powoli bezcelowe. O ile dwa poprzednie tomy nawiązywały do świetnego początku, to ten dla mnie jest już oznaką wyczerpania materiału. Autor zresztą prowadzi niektóre wątki tak, jakby szykował czytelnika na pożegnanie z lubelskim cyklem.
Nie chcę pisać o fabule tego tomu, bo wiąże się ona ściśle z faktami, które były ujawniane stopniowo w poprzednich, więc mogłabym zdradzić za dużo. Musi Wam wystarczyć to, że zwyczajnie mi się nie podobał. Choć zdaję sobie sprawę, że w skrajnych sytuacjach zachowanie może odbiegać od normy, to zupełnie nie przemawia do mnie szaleństwo Deryły.
"Pacjent" to dziewiąty tom serii, który kompletnie nie koresponduje z wcześniejszymi ośmioma. Za dużo sensacji, za mało kryminału.
Moje 5/10.