Temat nieznany, dla mnie. Lektura trzyma za gardło, szczególnie osobistych relacji nomadów, relacji pozornie stoickich, bardzo krótkich i dobitnych, niby tylko przedstawiających fakty, ale i emocjonalnych w podskórnej warstwie. Pełnych żalu i poczucia krzywdy. Krzywdy absolutnie niezasłużonej i nigdy niewyrównanej (nie wiem zresztą, czy istnieje sposób by taką krzywdę zrekompensować).
To samo uczyniono Romom, Aborygenom, Indianom... co nie znaczy, że umniejszam czy relatywizuję. Prawo białego człowieka, (tu brzydki wyraz, albo nawet dwa).