"Europejczykom trudno zrozumieć mieszkańców Ameryki Południowej. Nie są tacy jak my. (...) Ale niektóre formy kultury, zwłaszcza futbol, są wspólne. (...) Południowi Amerykanie przerobili go i zaadaptowali do potrzeb własnej kultury. Rozwinęli bez wątpienia własny styl i sposób gry, oparty na mistrzowskim uderzaniu piłki, na błyskawicznych, krótkich podaniach, kiedy to piłka jest po przyjęciu natychmiast przekazywana lepiej ustawionemu koledze z drużyny, a przede wszystkim na dryblingu, podczas którego piłka zdaje się być nie tyle kopana, co delikatnie dotykana, lżej, bardziej miękko i czule niż, jakby się zdawało, zdolne są stopy." (fragment książki) Futbol latynoski - mimo wszelkich analogii do piłki europejskiej - przetrwa jako gatunek odrębny, niepowtarzalny, jedyny w swoim rodzaju. I chwała Bogu! Bowiem stworzony on zostal ku uciesze oczu i wszystkich pozostałych zmysłów. Jest emanacją latyńskiego ducha i temperamentu (...) oraz żywiołowej radości, promieniejącej z upajającego rytmu samby. Tę różnicę celnie uchwycił jeden z legendarnych argentyńskich potreros, nieco szalony, nieokiełznany wirtuoz dryblingu Orestes Corbatta: "Europejczyk piłkę kopie, ja ją pieszczę". (...) Jak słusznie powiada Pier Paolo Pasolini, ten futbol to rodzaj natchnionej poezji (...) To swoiste dzieło sztuki. Od lat chłopięcych jestem jej przysięgłym, wiernym wielbicielem. Również dlatego z przekonaniem polecam wszystkim Czytelnikom ciekawą i ważną książkę Tony'ego Masona. (z posłowia Tomasza Wołka)