Pensjonat na wrzosowisku

Książka "Pensjonat na wrzosowisku" przyciągnęła mnie swoją okładką i opisem od wydawcy do tego stopnia, że po krótkim namyśle stałam się jej właścicielką. Debiut pisarski Anny Łajkowskiej okazał się zupełnie niezłym kobiecym czytadełkiem, choć oczekiwałam nieco więcej.

Bohaterami jest polska rodzina mieszkająca od 2 lat w Anglii, w hrabstwie Kent. Basia i Marek wyemigrowali wraz ze swoimi dziećmi: Karoliną, Kornelią i małym Marcinem do Anglii w poszukiwaniu nowego życia. Mężczyzna zatrudnił się w firmie informatycznej, a kobieta zajęła się domem i wychowywaniem dzieci. Podczas przerwy szkolnej rodzina planuje wspólny wyjazd do Francji. Basia jednak rezygnuje z rodzinnego urlopu i postanawia wybrać się na własną wyprawę na północ Anglii zabierając ze sobą tylko synka. Chce w ten sposób uciec od rutyny i monotonii codziennego życia oraz mieć czas na własne przemyślenia dotyczące przyszłego życia.

Wyjazd do Yorkshire, do pensjonatu w Oxenhope nieopodal Hayworth wiąże się z pewnymi nieprzewidzianymi wydarzeniami. Już na samym początku pobytu Basia ulega wypadkowi, ale paradoksalnie dzięki temu poznaje bliżej właścicielkę hotelu - ciepłą i uczynną Charoll, sąsiadów i okolicznych mieszkańców. Dzięki Basi poznajemy też tajemniczą historię jej zmarłej na nowotwór kuzynki, która przed śmiercią poprosiła o wypełnienie swojej ostatniej woli. Basia jest zauroczona okolicą, rozległymi wrzosowiskami i piękną krainą sióstr Bronte, które przed 150 laty tu mieszkały, pisały,...