Mam słabość do czytania na tematów dobrych nawyków, może dlatego, że nie jestem mocna w te klocki i liczę na cudowną receptę, która ze mnie zrobi mistrzynię zorganizowania, porządku i samodyscypliny. W przerwie między bardziej wymagającymi pozycjami postanowiłam posłuchać tej właśnie książki.
Jest to poradnik który na 176 stronach podaje przykłady mini-nawyków, które kiedy wejdą do codziennej rutyny, mogą znacznie poprawić nasze życie (cokolwiek to znaczy). Niestety, jakkolwiek nie opakujemy tego w nowe słowa, nazwy własne i poszeregujemy jeszcze raz, praca nad nawykami sprowadza się do pracy nad nawykami. Autor podaje 97 nawyków, od których można zacząć procedurę piętrzenia, która z grubsza polega na grupowaniu ich po kilka w zależności od momentu dnia lub aspektu życia. Czyli robimy na przykład 5 małych rzeczy jedna po drugiej typu: mycie zębów, ważenie się, ścielenie łózka, wypicie szklanki wody i połknięcie witamin. Finito! Sekret sukcesu ujawniony!
Takich oczywistych oczywistości jest w książce mnóstwo, jeszcze więcej jest powtórzeń. Owszem, kilka z tych 97 małych nawyków było dla mnie nowych, ale to bardzo mało na całą książkę. W sam raz na trzy gwiazdki.
O wiele lepsza była „Siła nawyków” Charlesa Duhigga, dużo mniej poradnikowa ale oparta o badania i solidnie opracowana bez dłużyzn, powtórzeń i banałów.