Ich pech, że zawitali tutaj akurat teraz, powinni siedzieć w swoich ciepłych domach, w kapciach, zachciało się egzotyki, Pulitzera, no to mają aż do bólu i... aż do śmierci. Dominikana, ofiary, rebelia, stan wyjątkowy, spalone domy, ludzie uwięzieni na lotniskach, cudzoziemcy zagrożeni. Kolorowe zdjęcia ofiar, listy zabitych, wszystko to sprawiało, że turyści już nie czuli się w mieście, jak "w oazie spokoju i rajskiego wypoczynku". Jeszcze nigdy w historii Dominikany ludzie nie byli tak zespoleni jednością i przepełnieni poparciem dla prezydenta. "Dios Patria Libertad", sytuacja opanowana, stabilizacja, nigdy więcej przemocy, mordercy Manu Negra ukarani - tłum spijał te wszystkie słowa.