Opinia na temat książki Pod przykrywką

"Pod przykrywką" to kontynuacja niesamowitych przygód członków Klubu Książki Bromance. Muszę przyznać, że nie czytałam poprzedniej części i momentami brakowało mi tej wiedzy.

Liv traci pracę w jednej z najpopularniejszych restauracji w Nashville, gdy przyłapuje swojego szefa na próbie molestowania innej pracownicy. Tylko kto da wiarę jej słowom, podczas gdy jej szef to uwielbiany przez miliony celebryta?

W demaskacji zakłamanego obłudnika pomoże jej Branden Mack, jeden z członków tajemniczego Klubu Książki, a prywatnie najlepszy kumpel jej szwagra.

Autorka wymyśliła dość nierealny scenariusz - dziesięciu chłopa i klub książki 🤭, ale wszystko doprawiła tak wybitnym humorem, że czytając, raz po raz kręciłam głową z niedowierzaniem, by za moment wybuchnąć głośnym śmiechem. Dużo wartkich, dowcipnych dialogów, spowodowało, że lektura minęła mi błyskawicznie.

Ale gdzieś pod płaszczykiem lekkiej komedii romantycznej, udało się pisarce przemycić bardzo ważny temat, jakim jest molestowanie seksualne w miejscu pracy. Odnalazłam tu też kilka prawdziwych, wartych zapamiętania myśli, typu "Pieniądze niszczą relacje". Niestety boleśnie przekonałam się, że to prawda.

Bardzo polubiłam dwójkę głównych bohaterów, którzy idealnie obrazują znane przysłowie "Kto się czubi, ten się lubi".
Liv mieszka na farmie, a kontakt z naturą pozwala jej odetchnąć od nieustannego pędu wielkiego miasta.
Mack to miłośnik kobiet, szanuje je, wspiera i niesie pomoc w potrzebie.
Nic tak nie zbliża, jak wspólna misja, a cel jest zaiste szlachetny, chodzi bowiem o życie wielu kobiet.