Pewnie każdemu zdarzyło się trafić na dobrze przyjętą pozycję, która z jakiegoś powodu nie wywarła na Was takiego wrażenia, jakiego oczekiwaliście. Nie raz też opis wydawcy okazywał się być o wiele lepszy niż sama powieść. Czasami po prostu brakuje chemii między czytelnikiem a książką, trafia ona na nasz gorszy okres, jest zbyt podobna do niedawnych lektur albo na ich tle wypada blado, choć obiektywnie trudno jej cokolwiek zarzucić. Jasne, zdarzają się kompletne niewypały, ale bywa i tak, że po prostu brakuje tego czegoś, tego nieokreślonego czegoś, co sprawia, że jeszcze długo po ostatnim zdaniu wraca się myślami do zakończonej historii.
Opis "Podejrzanej" wywołał u mnie dreszcz ekscytacji. Osoba podejrzana o popełnienie morderstwa jako konsultant policji przy najtrudniejszych śledztwach? Wow, tego jeszcze nie było. Oczywiście, cała sprawa miała miejsce, gdy Gretchen była jeszcze małą dziewczynką, od tamtej pory zdążyła uzyskać doktorat z psychologii i kryminologii, a co dodaje całej sytuacji smaczku to to, że najczęściej pomaga detektywowi, który od początku widział w niej zabójczynię. Jakby to było jeszcze zbyt mało intrygujące, to przypadek, nad którym aktualnie pracują, łudząco przypomina historię, w którą wplątana była Gretchen.
To wszystko brzmiało dla mnie jak przepis na thriller idealny. Bohaterka socjopatka z naprawdę niebanalnym charakterem już od pierwszych stron podbiła moje serce, ale to by było na tyle, jeśli chodzi o dobre wrażenia. Ci...