"Pokój Marty" Magdaleny Zimniak to interesująca opowieść osadzona na pograniczu realizmu i metafizyki.
Historia początkowo bardzo przypadła mi do gustu i myślałam, że trafiłam na prawdziwą perełkę. Od pierwszych stron opowieść wzbudzała napięcie i zaciekawienie. Z niecierpliwością czytałam kolejne strony czekając na moment, kiedy autorka wprowadzi mnie w wojenne czasy i dawne wydarzenia dotyczące "tamtej" Marty, która kiedyś zamieszkiwała wraz z rodzicami i bratem w domu Karola. Właśnie ta część historii moim zdaniem miała ogromny potencjał, którego autorka nie wykorzystała. Tymczasem pani Magdalena skupiła się pezede wszystkim na zakazanym uczuciu łączącym nastolatkę i jej wychowawcę Eryka, na groteskowym romansie, który zamiast pozostawać gdzieś w tle, wychodzi na plan pierwszy podobnie jak smutne życie i ciemne sprawki nauczyciela.
Niestety nie zachwyciła mnie ta historia. Moim zdaniem można było zakończyć ją na części pierwszej, czyli mniej więcej trzystu kilkunastu stronach, dodając stosowny epilog. W dalszej części, na kolejnych stu stronicach, autorka starała się umieścić jak najwięcej wątków, które chciała w jakiś sposób, trochę na siłę, posklejać z opowieścią. Według mnie nie do końca jej się to udało. W rezultacie ważne wątki, tematy tabu, którym można byłoby poświęcić kolejną książkę zostały potraktowane w sposób bardzo pobieżny i stworzył się z tego niemały chaos. Wygląda to trochę tak, jakby zabrakło pani Magdalenie koncepcji na zakończenie.