Odważyłbyś/-abyś się mieszkać w domu, w którym dochodziło do morderstw? 💬
Ja zdecydowanie nie, a fakt, że byłby to mój rodzinny dom, nie miałby żadnego znaczenia.
„Prawie jak w domu” autorstwa Sarah Galey to powieść, która może zmylić swoją cukierkową okładką. Początkowo wydaje się, że niewiele się w niej dzieje – wszystko jest spokojne, wręcz stateczne. Czytelnik nie łapie się za głowę z powodu kolejnych zwrotów akcji, ale mimo to jego serce zaczyna bić coraz szybciej... Dlaczego? Wszystko przez genialny klimat powieści, który przyprawia o ciarki i daje szerokie pole do domysłów. Jest duszno, klaustrofobicznie, przerażająco, a Dom Crowdera, pełen tajemnic, dramatów, bólu i złych wspomnień, nie pozwala o sobie zapomnieć (i to nie tylko dlatego, że większość fabuły toczy się właśnie w nim).
Ten duszny klimat sprawił, że wciągnęłam się w historię, a niepokój, który odczuwałam podczas lektury, tylko motywował mnie, by przewracać kolejne strony. Narratorką powieści jest Vera, i to jej odczucia grają tutaj pierwsze skrzypce. Ukazuje ona obraz swojej dysfunkcyjnej rodziny, cierpienia, patologii i zła, które towarzyszyły jej na co dzień. Pomimo upływu lat nie potrafi pogodzić się z losem, który ją spotkał i który odcisnął na niej ogromne piętno. Definicja macierzyństwa i relacji matka-córka w tej historii zdecydowanie odbiega od jakichkolwiek norm – charakteryzują je manipulacja, ciche dni i zazdrość. Galey daje n...