"Przystań w Sosnowej Polanie" to niezwykle barwna opowieść o kilku pokoleniowej rodzinie, której członkowie jednocześnie kochają się i nienawidzą, lubią, ale nie za bardzo i choć mają do siebie mnóstwo pretensji, gdy wymaga tego sytuacja, potrafią sobie pomagać.
Czy ciężki stan zdrowia najstarszej z bohaterek stanie się szansą na uzdrowienie stosunków jakie panują między kobietami i odbudowanie wspólnych relacji?
Fabułę poznajemy, zarówno perspektywy dziewięćdziesięcioletniej Zofii, jak i jej trzech córek, w której wspomnienia i sceny z życia bohaterek przeplatając się, tworzą obraz skomplikowanych i wyjątkowo trudnych relacji mieszkanek Jury Krakowsko-Częstochowskiej.
Nestorka rodu, dławiąc się kukułką, zapada w śpiączkę, która w swym śnie, niczym w wehikule czasu, przenosi czytelnika do początków historii tej rodziny, przywołując epizody z młodości lat trzydziestych, z czasów wojny, powojennej wędrówki na Ziemie Odzyskane, a także z Wrocławia lat czterdziestych.
Ogromnym walorem powieści jest konstrukcja wszystkich czterech bohaterek, gdzie każda skrywa niespełnione marzenia, zawiedzione nadzieje, niewykorzystane możliwości.
Zofia - to kobieta z krwi i kości, choć życie jej nie rozpieszczało, a czasy w których przyszło jej dorastać naznaczone były śmiercią i nieszczęściami, zawsze była niezależna i tego samego pragnęła dla swoich córek. Jednocześnie należała do pokolenia, które nie potrafi okazywać emocji, na czym najbardziej ucierpiały jej córki.
Najstarsza z sióstr - Amelia - jest romantyczką i wielbicielką poezji, której pomimo zaawansowanego już wieku, nie brak sił i życiowej energii.
Bogna - do szaleństwa wpatrzona w swoją córkę Elizę, która, przytłoczona nadopiekuńczością matki, postanowiła wyrwać się spod jej skrzydeł i zacząć życie poza granicami Polski.
I trzecia - Cecylia, choć najmłodsza, najbardziej praktyczna i konkretna w swoich działaniach, wydaje się być zadowolona z życia, które wiedzie wraz z mężem i dorosłą już córką.
Każda doznała dotkliwych zawodów, na co ogromny wpływ miał fakt , iż ich rodzinny dom był domem, w którym mężczyźni jedynie bywali i szybko odchodzili, pozostawiając pustkę.
Przez lata skrywane urazy, niewyjaśnione pretensje i długo tłumione emocje i żal sprawiły, że w ich kontaktach dominuje chłód i nietypowy dla rodzeństwa dystans.
Kolejnym ogromnym plusem książki był język, który pomimo ładunku emocjonalnego jaki za sobą niósł, był niespodziewanie lekki, wręcz malowniczy.
Dialogi i opisy nacechowane słowami odpowiednimi dla regionu i czasu, w których żyły bohaterki , stanowiły ogromną wartość dodaną dla całej powieści, tym bardziej, że autorka nie zapomniała o przypisach, wyjaśniając znaczenie nieużywanych już dziś słów.
Nie mniej jednak wymaga dopracowania, szczególnie w dialogach, które momentami brzmiały zbyt infantylnie.
Tym czego znacząco mi brakowało są wspomnienia z czasów wojny, które z pewnością miały niebagatelny wpływ na to , jaką osobą, matką i żoną była Zofia, a także na to jakie zachowania, emocje i obawy przelewała na swoje córki.
Pomimo niezwykle przyjemnej, wręcz idyllicznej aury, odwiedziny w Sosnowej Polanie będą trudną, lecz jednocześnie wyjątkowo cenną lekcją nie tylko dla bohaterek powieści, ale przede wszystkim dla samego czytelnika.
Poznając skomplikowane losy tych czterech kobiet, doświadczysz wszystkich możliwych emocji - od gniewu i złości, poprzez smutek, żal i rozgoryczenie, po szczęście, radość i zaufanie.
To historia, która zmusza do refleksji, chwili zadumy, przeanalizowania dotychczasowego życia i zastanowienia się nad wprowadzeniem ewentualnych zmian , zanim będzie już na nie za późno.