W hrabstwie Garner każda dziewczyna w wieku szesnastu lat musi opuścić dom, by wyruszyć na rok próby. Rytuał ten ma na celu pozbawić młode kobiety ich tajemniczej, złowrogiej i nieokiełznanej magii. Tierney James należy do tej grupy i w tym roku stanie do walki z własnymi słabościami, siłami natury raz nakazami, które definiują całe jej życie.
Mała społeczność skrępowana zakazami i zabobonami, z nadrzędną rolą mężczyzn. Młode dziewczęta zamknięte w jednym miejscu i zmuszone do walki o własne życie.
Książka Kim Liggett to opowieść o sile przetrwania. O mroku jaki zamieszkuje ludzkie dusze i wypełza wtedy, kiedy człowiek jest najsłabszy.
Historia Tierney na początku wydawała mi się strasznie przewidywalna. Do momentu, kiedy dziewczyny ruszają na rok próby. Wtedy dzieję się dosłownie wszystko, a akcja wydusza z nas wstrzymywany oddech.
Człowiek zaszczuty niczym zwierzę, walczący o przetrwanie, o upragnioną wolność i możliwość decydowania o samym sobie. Do tego sprowadza się cała ta historia - do tej możliwości wyboru. Ale czy jest on dany bohaterom? Musicie sprawdzić sami.
Tierney James to twarda sztuka i bohaterka z którą łatwo się utożsamiamy. Jej siła tkwi w roztropności i dobroci. Dziewczyna prowadzi nas przez mroczny las, pełen zła i udręczonych dusz, udowadniając jak bardzo chce żyć, a my kibicujemy jej z całych sił.
Historia budzi w czytelniku wiele emocji, czasem wręcz skrajnych. I pokazuje, że największym zagrożeniem dla człowieka jest inny człowiek. Prosta fabuła, ale jakże porywająca!
Mrocznie i dynamicznie. Odrobinę przewidywalnie, ale nie uważam tego za wadę. Spodziewałam się mocnych scen, jednak większość zła dzieje się poza kadrem.
"Rok próby" to niewiarygodna powieść, którą serdecznie Wam polecam. 🖤