Zmęczyła mnie ta książka niepomiernie, a to nieczęsto się zdarza. I nie chodzi tu ani o objętość, bo nie jest zbyt obszerna, ani o tematykę, która na pierwszy rzut oka zdaje się interesująca. Nie, tu chodzi o sposób jej napisania. Już od wstępu miałam bowiem wrażenie, że głównym bohaterem książki jest ego autora. Bo tak naprawdę od samego początku autor pisze głównie o sobie.
Owszem, zdaję sobie sprawę, że Christopher Berry-Dee nie jest psychiatrą czy psychologiem. Jest jednak kryminologiem śledczym i redaktorem branżowego czasopisma, te dziedziny nie są mu zatem obce. Koncepcja rozmów z psychopatami dawała autorowi szansę przedstawienia laikom skomplikowanych ale fascynujących zagadnień w jasny, przystępny i ciekawy sposób. Niestety, zamiast na swoich bohaterach, autor skupia się przede wszystkim na sobie i własnych osiągnięciach, nieustannie podkreśla swój spryt, przebiegłość, udział w rozwiązywaniu najtrudniejszych spraw (czego nie neguję, ale nie o tym miała być książka, wszak to nie autobiografia). Odnoszę wrażenie, że zjawisko psychopatii i sami psychopaci stają się jedynie pretekstem do swobodnych rozważań na różne luźno ze sobą powiązane tematy. Wprawdzie autor rozmawia ze swoimi bohaterami, nakłania ich do zwierzeń (nie są to wywiady w ścisłym znaczeniu, ani wierny zapis rozmów, raczej ich streszczenia), ale z rozmów tych nie wyłania się żaden konkretny obraz, nie dowiadujemy się też niczego odkrywczego o samej psychopatii. I choć liczyłam, że po pierwszych rozdziałach, bardziej teoretycznych i skupionych na sylwetce autora, w kolejnych, poświęconych poszczególnym zbrodniarzom, narracja ulegnie zmianie, lektura do samego końca stanowi raczej opis relacji łączących autora i bohaterów, wzbogacony o luźne uwagi i rozważania, nie zaś kompleksowy psychologiczny portret „bestii”.
Nie mogę pominąć kwestii dziwnego, dość sztucznego języka, jakim napisana jest książka (nie wiem, być może to wina tłumaczenia, choć wątpię) z wyjątkowo drażniącą manierą podawania dnia tygodnia przy każdej dacie, nawet jeśli nie ma to żadnego znaczenia. Przypomina to raczej szkic, zarys, chaotyczny konglomerat swobodnych uwag.
Lektura reportażu z jednej strony nie wnosi niczego nowego – nie poszerza wiedzy z zakresu psychologii czy psychiatrii, z drugiej zaś strony w żaden sposób nie wciąga, jak się spodziewałam, fascynującą opowieścią o chorych umysłach. Przypomina raczej rozmowę przy świątecznym stole z przechwalającym się wszechwiedzącym wujkiem, którą chce się jak najszybciej zakończyć.
Psychopatia to groźne i jednocześnie fascynujące zjawisko, doskonały materiał na reportaż, niestety, w „Rozmowach z psychopatami” mocno rozmyte i niekonkretne. To zresztą przypadłość wielu reportaży opisujących patologiczne zjawiska psychiczne, choroby i zaburzenia psychiczne, nałogi. Duże rozczarowanie. Nie polecam.