arl Gustav Jung rozpoczął swoją karierę naukową sto lat temu.Większość życia poświęcił badaniom psychologicznym, stworzył własną wizję człowieka, szybko zdobył międzynarodową sławę, a jego dzieła zostały przetłumaczone na wiele języków. Ma licznych krytyków, ale mało kto pozostaje obojętny wobec jego dzieła. Kim więc był Jung tak naprawdę? Sam o sobie pisał: „Wiem, że w znacznej mierze nie jestem taki, jak inni, nie wiem jednak, kim jestem naprawdę” (Jung, 1999b, s. 15). Niektórzy autorzy, podejmując powyższe pytanie, mają gotową odpowiedź, którą przejęli od innych. Właściwie nie byłoby w tym nic złego, gdyby wiele z owych zapożyczonych odpowiedzi nie wyrosło na płytkiej glebie i nie było zbyt oddalonymi od prawdy. O Jungu pisano wielokrotnie i z różnych powodów. Jednych interesowało jego osobiste życie i fascynująca osobowość, inni natomiast byli bardziej zainteresowani jego naukowym dorobkiem, niekiedy zaś krzyżowały się motywy jednych i drugich. Wiele książek poświęconych Jungowi stanowi solidną prezentację jego osoby oraz psychologii, ale nie brak też takich, których autorzy zadowolili się powierzchownością, produkując lub przejmując od innych różne błędne poglądy na temat Junga i jego psychologii. Przykładem jest przetłumaczona na język polski obszerna biografia Junga, jaką napisał Frank McLynn. Wyczuwa się wprawdzie lekkość jego pióra, ale na tym koniec. Wiele różnych rzeczy, o których pisze, wyrosło na gruncie bogatej fantazji autora. Ale nie tylko to stanowi o słabości tej książki – niemal całkowicie zabrakło tu obiektywnego spojrzenia. Chętnie nazwałbym ją „krytyczną biografią”, gdyby zasłużyła sobie na to. Być może McLynn miał nawet takie aspiracje, lecz to, czego dokonał, nie ma nic wspólnego z naukowo-krytycznym opracowaniem, od którego wymaga się wnikliwych analiz i zamieszczania oryginalnych wypowiedzi krytycznie ocenianego autora. McLynn tymczasem, odwołując się do poglądów Junga, często przytacza nie jego wypowiedzi, lecz własne ich interpretacje. W ten sposób krytykuje Junga, którego sam wykreował. We wstępie uczynił dwie interesujące uwagi: przyznaje, że interpretacja Junga jest „zadaniem permanentnie karkołomnym” i że celowo zrezygnował z sięgania „po rady ekspertów”, jak i też po „akademickie opracowania, aby zachować obiektywność (McLynn, 1996, s. 7). Właśnie tego ambitnego celu nie udało mu się osiągnąć w najmniejszym stopniu. Zresztą, jeśli ktoś musi piórem zarabiać na życie, nie ma czasu ani na studiowanie naukowych opracowań, ani na szukanie rad fachowców. Sam zresztą przyznaje, że jego książka „nie jest pełną biografią” (ibidem). Oczywiście, nie brak podobnych przykładów w polskim piśmiennictwie, zwłaszcza tam, gdzie pisarskie motywy miały podobną naturę (np. Prokopiuk, 1981). Na szczęście istnieją również i inne publikacje, takich autorów, jak na przykład: Jolande Jacobi (1993), Gerhard Wehr (1998), Zenon Waldemar Dudek (2002b; 2002c). Bardzo cennym jest tom zawierający szereg tekstów wychodzących spod pióra różnych autorów, jaki ukazał się pod tytułem Fenomen Junga. Dzieło, inspiracje, współczesność (Maurin, Motycka, red., 2002). Niniejsza książka jest poświęcona osobie Carla Gustava Junga oraz jego dziełu na tyle, na ile pozwalają na to jej ramy. Autor chciałby zaprosić czytelnika na małą przechadzkę dużymi śladami, jakie Jung pozostawił po sobie. Oczywiście, śladów tych jest bardzo wiele – niektóre z nich zostały zatarte, inne są niewyraźnie lub wieloznaczne, a jeszcze inne zostały w mniejszym lub większym stopniu zniekształcone.