Strażnikami fatum Bożena Keff nazywa ludzi, którzy uważali los Żydów za przesądzony, nawet jeszcze przed latem 1942 roku. Ucieleśnieniem żydowskiego fatum byli hitlerowcy, jednak na jego straży stali Polacy – ci, którzy pilnowali, żeby żadna ofiara nie uniknęła przeznaczenia. Często hitlerowców wyobrażano sobie jako wszechobecnych, przez co powoływanie się na karę śmierci za pomoc Żydom brzmiało przekonująco. W rzeczywistości do kary śmierci musieli doprowadzić polscy pośrednicy. Wyobrażenie o wszechobecności hitlerowców zasłania elementarny brak empatii względem Żydów, wszechobecność donosów, grabieży, pogromów i dokonywanych na Żydach zabójstw.
Polska literatura lat 40. i 50. XX wieku wyposaża nas w istotny wgląd w polskie zachowania wobec Zagłady. Wyrażają go między innymi Zofia Nałkowska, Adolf Rudnicki, Kazimierz Brandys, Ludwik Hering oraz zapomniany pisarz rodem ze Lwowa Kazimierz R. Frenkel. Dyskurs, w jakim ujmowano okoliczności Zagłady i żydowskiej tożsamości, Keff analizuje na przykładzie Juliana Tuwima i Tadeusza Różewicza. Wnioski z ponownego odczytania tej literatury nie są pocieszające. Przygnębiają, ale mogą przysłużyć się zbiorowej samoświadomości. Powinny też skłonić nas do zmierzenia się z palącym pytaniem o udział grup mniejszościowych – stygmatyzowanych i upokarzanych – w polskiej wspólnocie.