Najpierw podchodziłam do lektury jak pies do jeża, w końcu tytuł fatalny*, potem dałam się przekonać i bez wielkich oczekiwań zaczęłam słuchać tego (anty)poradnika. Niskie oczekiwania sprawiły, że się miło rozczarowałam. Autor wali co prawda prosto z mostu dużo banałów ale jednak było w tym trochę świeżości (no i często się z nim zgadzałam). Po jakimś czasie jednak albo zmęczyłam się ja albo autor już stracił wenę i środek książki nudził mnie. Ile razy można słuchać o Milgramie, Zimbardo, sile medytacji i innych mądrościach pop-psychologii?
Komu polecam? Czytelnikom, którzy nie mają wysokich wymagań typu: piękny język, cytowanie badań wraz z bibliografią, dużo konkretów i nowości nigdzie wcześniej niepublikowanych. Ponadto czytelnikom zmęczonym, w biegu, mającym potrzebę odmóżdżenia się ale niegroźnego.
*Tytuł polski nieadekwatnie przetłumaczony, to raz. Wulgaryzmy w ilościach do tolerowania w wersji angielskiej, nie mam pojęcia jak wypadło tłumaczenie, sądząc po tytule mogło być słabo.