Francuska literatura zawsze kojarzyła mi się że specyficznymi książkami. I chyba ciagle tak jest, bo powieść od Albatrosa świetnie wpisuje się w ten trend.
"Tak się rodzą bohaterki" to powieść oryginalna, pod względem fabuły jak i przedstawienia jej. To historia o dojrzałej kobiecie, która zmienia swoje życie. Walczy z kompleksami, a dotykające jej problemy są bardzo przyziemne i takie naturalne. Sama bohaterka momentami jest niezwykle irytująca, a cała fabuła jest mocno chaotyczna. Powieść czytało mi się całkiem dobrze, jednak do końca dobrnęłam raczej z obowiązku niż z przyjemności. Nie czułam żadnego zaciekawienia, ale ciągle liczyłam, że nadejdzie ten moment, w którym zrozumiem wszystkie zachwalające opinie.
Chyba trochę nie wpisałam się w grupę docelową tej historii, bo całość niestety nie spodobała mi się tak, jakbym tego oczekiwała, nie zrozumiałam przesłania i nie wywołała u mnie większych emocji. Ale mam wrażenie, że to taka historia, która nie jest uniwersalna i każdy czytelnik może poczuć ją całkiem inaczej.