"Takeshi. Cień śmierci" to pierwsza część serii, którą autorka określa jako film, który napisała i faktycznie wiele scen tej powieści jakoś pasuje do tego opisu.
Mamy tu bardzo intrygujący świat, który jest brutalny i surowy, w którym występuje magia, ale również technologia. Średnio lubię takie mixy, początkowo nie mogłam się przez to wgryźć w ten świat, ale im dalej tym czułam się w nim lepiej. Podobały mi się bezwzględne zasady jakie nim rządzą, tajemnicze zakony oraz gangsterzy, którzy również grają dużą rolę.
A to wszystko w intrygującym klimacie dalekiego wschodu, co uważam za zaletę, choć nie zawsze ten klimat był mocno odczuwalny.
Tytułowy bohater to ktoś, kogo łatwo polubić, a przede wszystkim, kogo się chce lepiej poznać, ponieważ jego postać i przeszłość owiane są licznymi tajemnicami i tragicznymi wydarzeniami. Podobało mi się, że stopniowo odkrywamy jego historię.
Reszta postaci nieszczególnie przykuwała moją uwagę, może z wyjątkiem pewnej obłąkanej i szalonej panny 😂 ale ogólnie postaci jest dość sporo, trochę mi się mieszały, nie każda miała odpowiednio dużą rolę w historii, a trochę miejsca było jej poświęcone. Książka nie jest tez zbyt długa, więc przez to też nie każdy miał szansę dobrze wybrzmieć.
Jeśli zaś chodzi o samą fabułę, to tutaj mam największy dylemat, bo nie wiem jak ją ocenić. Początkowo byłam zaintrygowana, ale szybko moje zaangażowanie oklapło i było sporo fragmentów, które mnie wymęczyły czy wy...