To było moje pierwsze spotkanie z Katarzyną Miller i byłam bardzo ciekawa, co ta terapeutka ma mi do zaoferowania. Plusem tej książki na pewno jest dialog. Dzięki niemu uzyskujemy lekką lekturę pomimo nie tak prostego tematu. Jednak niektóre spostrzeżenia autorki mi się nie podobały, nie zgadzałam się z nimi. I to było fajne, bo uważam, że od tego są książki, by właśnie konfrontować własne poglądy z cudzymi i zastanawiać się, które z nich są ciekawsze, “lepsze”. Nie mogę odmówić terapeutce doświadczenia i wiedzy. Uważam, że w tej rozmowie przemyciła wiele wartych uwagi spostrzeżeń, dzięki którym można wrzucić na luz i bardziej polubić siebie i zaakceptować własne życie, w tym też swoje słabości.
Tylko sęk w tym, że ja siedzę w tych tematach i czytam dużo powiązanych książek. Dla mnie to sposób na rozwój i czerpanie wiedzy. Nie szukam w nich pomocy i mam wrażenie, że ta lektura by mi nie pomogła, jeśli bym się zastanawiała, w jaki sposób poprawić jakość swojego życia. O ile jest dobra dla osób “ustabilizowanych”, o tyle ci wrażliwsi i pogubieni mogą nie znaleźć w niej zbyt wiele dla siebie.