Ile jesteście w stanie wybaczyć autorowi? Macie czasami tak, że historia Was wciąga, podoba Wam się i potraficie przymknąć oko na pewne "niedociągnięcia"?!
"To zawsze byłeś Ty" - Ady Tulińskiej to opowieść o Weronice, nauczycielce języka polskiego w małej szkole w Czarnym Lesie. Dziewczyna, próbując ratować placówkę, której grozi zamknięcie, a jej samej - utrata pracy, wpada na pomysł organizacji pikniku charytatywnego. Temat podchwytuje jej przyjaciółka i sugeruje dyrektorce zaproszenie znanego zespołu The Midnight Moon. Tak się składa, że połowa grupy to byli uczniowie tej szkoły - Adrian i Eryk, a na dodatek koledzy Weroniki z równoległej klasy. Jej więc przypada kontakt z zespołem i namówienie ich na występ. Nie jest to łatwe zadanie, bo są rozchwytywani i niechętni do współpracy...
Weronika się nie poddaje i postępem "zmusza" chłopaków do występu. Szybko okazuje się, że łączą ich sprawy z przeszłości...
Z biegiem czasu obserwujemy przygotowania do występu, ale poznajemy też perspektywę jednego z członków zespołu, a także wydarzenia sprzed ośmiu lat. O tym, jak potoczy się ta historia i który z chłopaków to "zawsze był on" - charyzmatyczny wokalista czy introwertyczny gitarzysta, musicie się przekonać sami.
Muszę przyznać, że wciągnęła mnie ta historia i pozwoliła wrócić do różnych wspomnień z czasów mojego liceum, co było bardzo emocjonujące. Książkę czyta się szybko i przyjemnie, więc miło spędziłam z nią czas. Zszokowało mnie jednak zachowanie Weroniki podczas pamiętnej imprezy urodzinowej jednego z chłopaków.
O ile z książką bardzo dobrze się bawiłam, o tyle próba analizy zachowań jednego z panów, zwłaszcza w kontekście epilogu, jest bardzo trudna. Mam wrażenie, że to osoba niestabilna i to bez konkretnego powodu, a potrafiła namieszać bardzo dużo w relacji całej trójki i nie wiem, czy wyciągnęła z tego jakąkolwiek lekcję - być może w dalszym ciągu byłaby zdolna do niszczenia relacji i manipulacji.
Druga sprawa, że część wydarzeń jest bardzo mało prawdopodobna - może nie niemożliwa, ale mało wiarygodna. Na dodatek przejście u jednego z panów od motywu - "nawet cię nie pamiętam" do "tęskniłem za tobą od zawsze", też jest bardzo dziwne - jak można zapomnieć, że być może już wtedy się kogoś kochało, nawet jeśli ten ktoś nas bardzo mocno skrzywdził? Brakowało mi też trochę wyjaśnienia między nimi tej sytuacji i stwierdzenia oczywistego faktu - jak łatwo można ulegać manipulacji.
Jeśli przymknie się oko na takie "niedociągnięcia" i potraktuje tą historię trochę jak z bajki o np. Kopciuszku, to jest to bardzo fajna rozrywka.