Chociaż już nie raz miałam chrapkę na zapoznanie się z twórczością Ady Tulińskiej, finalnie dopiero teraz udało mi się sięgnąć po jedną z jej książek.
"To zawsze byłeś ty" to historia, w której z pewnością nie brakuje muzycznych akcentów, a wszystko za sprawą Eryka i Adriana, członków zespołu "The Midnight Moon", którzy swoją przygodę rozpoczęli jeszcze w czasach szkolnych. To właśnie tam poznali Weronikę — dziewczynę, która niegdyś była prymuską, a obecnie uczy języka polskiego w tej samej placówce, do której uczęszczali za młodu.
Niestety po latach szkole grozi zamknięcie, a grono pedagogiczne próbuje stanąć na głowie, aby do tego nie doszło. Aby uzbierać potrzebne fundusze, postanawiają zorganizować piknik charytatywny, który miałby odmienić losy placówki. Jednak, by osiągnąć sukces, muszą zaprosić kogoś, kto przyciągnie tłumy. Wybór pada na "The Midnight Moon". Czy członkowie zespołu zdecydują się pomóc uratować szkołę? Czy wydarzenia z przeszłości i wspólna historia, która łączy Weronikę, Eryka i Adriana będzie miała znaczący wpływ na ich decyzję? Odpowiedzi na te pytania znajdziecie, sięgając po książkę Ady Tulińskiej.
Muszę przyznać, że pomimo iż mam papierową wersję tej książki, tym razem postanowiłam postawić na audiobook. Nie często mi się to zdarza, szczególnie że nieustannie muszę znacznie podkręcać tempo, bo lektorzy jednak czytają dla mnie zdecydowanie za wolno. Jednak w tym przypadku byłam mile zaskoczona, bo nie dość, że szybkość w miarę mi odpowiadała, to jeszcze samych czytających słuchało się z przyjemnością.
Bardzo dobre wrażenie zrobiła na mnie trójka głównych bohaterów. Autorka w ciekawy sposób ukazała ich odmienne charaktery i problemy, z którymi muszą się mierzyć. Na szczęście Ada Tulińska nie wzięła przykładu z autorów, którzy zbyt idealizują stworzonych przez siebie bohaterów. Swoje postacie stworzyła w taki sposób, że spokojnie można by przenieść ich do realnego świata i w zasadzie niczym nie różniliby się od prawdziwych ludzi, za co ma ode mnie naprawdę dużego plusa.
Na początku książki dużo myślałam o tym, w jaki sposób zostanie wprowadzony element romansu, ponieważ mogło się wydawać, że nikt tu do nikogo nie pasuje i czasami zastanawiałam się, jakim cudem niektóre osoby w ogóle wytrzymują dłuższą chwilę w swoim towarzystwie. Sytuacja zaczęła się klarować w zasadzie, dopiero gdy pojawiły się retrospekcje z ich życia w czasach szkolnych. I muszę przyznać, że wprowadzając je, autorka odwaliła kawał dobrej roboty, a niektóre fakty z ich życia bardzo mnie zaskoczyły.
W całej historii podobały mi się również elementy muzyczne i to, że autorka ukazała czytelnikom zarówno blaski, jak i cienie bycia sławnym oraz to, że zwróciła uwagę, iż czasami trzeba naprawdę wiele poświęcić, by zaistnieć w przemyśle rozrywkowym.
Myślę, że „To zawsze byłeś ty” to książka, która przypadnie do gustu fanom romansów, szczególnie tych, które aż proszą się o ekranizację.