Zastanawiałam się co mam napisać o tej książce. Dawno żadna nie wzbudziła we mnie tak mieszanych odczuć. Spodziewałam się ciężkiego dokumentu z elementami fabularnymi - bo przecież ta historia ma swoje umocowanie w rzeczywistości niestety. Ofiary Wielkiej Czystki w Związku Radzieckim pojawiają się w życiu swoich rodzin ponownie choć tylko na chwilę i każdemu takiemu powrotowi towarzyszy dziwna, mroczna aura. Odebrany telefon, odwiedziny u starych znajomych - wszystko trwa kilka minut. Jeden z potomków ofiar stalinowskich czystek wyrusza na poszukiwania Złotej Kohorty - obozu tych, których złamać się nie udało. To wędrówka przez dziwne, nierealne, mroczne światy tzw. "Rekonstrukcje". Kiedy już dochodzimy do meritum, to autor funduje kolejną wizję. I choć wszystko na koniec tłumaczy - to pozostawił i tak we mnie jakąś... pustkę? Może właśnie o to chodziło? Aby przemyśleć to, co zostało zapisane na kartach historii, zapytać siebie dlaczego i co nas to nauczyło?
Niemniej jednak mimo niemożności wysunięcia konkretnej opinii o tej powieści, nie mogę - nie wspomnieć o przyjemności z czytania słowa Dmitrija Bykowa, bo to był dobrze spędzony czas.