"Polski Kodeks Karny wyraźnie podkreśla, że działanie pod wpływem alkoholu jest okolicznością obciążającą, a nigdy nie przemawia na korzyść oskarżonego"
A mnie się podobało 😁, zwięźle i na temat. Taka trochę historia w historii. Taki szybki kryminalik policyjny, w sam raz na jeden wieczór.
Oto mamy Zakopane, pensjonat i nudzący się w nim goście. Nudzą się, ponieważ pogoda iście nie zakopiańska, pada i pada deszcz, cóż wtedy robić? Wśród nudzących się gości pensjonatu jest też pułkownik Krzyżewski, urodzony gawędziarz. Jakoś trzeba zabić nudę, pułkownik więc zostaje poproszony o opowiedzenie jakiejś ciekawej historyjki kryminalnej i tutaj zaczyna się ta druga historia, bardzo polska, taka nasza swojska jak i te wesela wiejskie trwające całe tygodnie. Wesela, na których wszystko zdarzyć się może, a że ludzie wtedy najczęściej są pod wpływem... wszystkiego, czego się da, to i zdarzenia są widziane w różny sposób. A że milicja nie odpuszcza NIGDY, to i sprawa kryminalna może ujrzeć swój finał nawet po 17 latach 😁
Uwielbiam ten klimacik milicyjnych kryminałów, kiedy to milicja wszystkim pomagała, nikogo do niczego nie przymuszała, chociaż manipulowała zeznaniami i zeznającymi na całego, co doskonale w tej książce widać. Zaciekawiło mnie też zdanie, którym rozpoczęłam swoją wypowiedź, niestety dzisiaj jest zupełnie odwrotnie. Im sprawca bardziej nawalony, naćpany, czy upalony, tym mniejszą ponosi odpowiedzialność, ponieważ "był pod wpływem i nie mógł...