Robert Kaplan trafił do Rumunii w zasadzie przez przypadek i nie podejrzewał, że zwiąże się z tym krajem na wiele lat. W 1973 roku był młodym dziennikarzem, a Rumunia jawiła mu się jako smutny komunistyczny zaścianek, którym nie interesują się zachodnie media. Wkrótce jednak stała się dla niego kluczem do Bałkanów i ostatnim pograniczem – zarówno w sensie geograficznym, jak i historycznym. To rozległe terytorium, kiedyś najdalszy skraj imperiów bizantyjskiego, otomańskiego, habsburskiego i rosyjskiego, do dziś zmaga się ze swoją skomplikowaną historią. W swojej książce Kaplan, Amerykanin w Rumunii, próbuje zrozumieć, jaki wpływ miało unikatowe połączenie łacińskiego Zachodu Europy, greckiego Wschodu i wpływów islamskiego imperium na powstanie kraju, który jest ojczyzną Vlada Ţepeşa, pierwowzoru Drakuli, Iona Antonescu, który zdecydował o sojuszu z Niemcami podczas II wojny światowej, czy Nicolae Ceaușescu, odpowiedzialnego za stworzenie najbrutalniejszej formy komunizmu w całym bloku wschodnim. Ale nie zapomina, że z Rumunii pochodzą także Ionesco, Cioran i Eliade. "W cieniu Europy" to połączenie reportażu, rozważań o historii i dziennika z podróży po kraju położonym na granicy Europy, którego mieszkańcy posługują się językiem wskazującym na tęsknotę za łacińskim Zachodem. Autor obserwuje Rumunię dziś, ale nieustannie odwołuje się do przeszłości, bez której niczego tam zrozumieć się nie da.