Ocena 6/10 to objaw mojej bezradności. Czy to jest bezkresna postmodernistyczna głębia, czy też autor po prostu robi sobie ze mnie jaja? Dziwni ludzie snują się po dziwnym Nowym Jorku, tuż przed i tuż po ataku na WTC, prowadząc surrealistyczne dialogi. Nawet gdy pada trup, trudno tę historię potraktować serio. Ofiary pęknięcia bańki dotcomów, hakerzy, ruska mafia w postaci pary radosnych hiphopowców, szemrani biznesmeni, zwariowana blogerka, nieistniejąca, ale działająca firma kurierska, tajne służby (FBI, CIA i WTF), piramidy finansowe, podziemne tunele, prorocze sny i mroczna strona internetu. Powszechne szaleństwo i spisek tak tajny, że nie wiadomo, czy naprawdę istnieje (a jak wiadomo, spisek, który nie istnieje, ale wszyscy w niego wierzą, to najlepszy rodzaj spisku). Czyli jak to u Pynchona.