Jeśli kogoś zmęczył porządek dzisiejszego świata, a w nim eksperymenty formalne współczesnej prozy, niech przeczyta tę książkę. Westchnie z ulgą: pogrąży się w intrygującej fabule, z węzłami dramaturgicznymi umieszczonymi pod naskórkiem opowieści, z bohaterami, którzy stają się bliscy, z tym, co kiedyś nazywano „urodą słowa”.
Akcja tego utworu (powieści? zbioru opowiadań?) rozciąga się na prawie sto lat i na obszar od c.k.Galicji, Stanów Zjednoczonych, Ukrainy, aż do powojennego Wrocławia. Jest to swojego rodzaju saga rodzinna, opowieść o zwykłych – niezwykłych ludziach utopionych w czasie, w codzienności, ale i historycznych burzach.
Przeczytać – to jedno. Uwierzyć – to jednak coś innego. Czytam i wierzę.
Marek Wawrzkiewicz
Akcja tego utworu (powieści? zbioru opowiadań?) rozciąga się na prawie sto lat i na obszar od c.k.Galicji, Stanów Zjednoczonych, Ukrainy, aż do powojennego Wrocławia. Jest to swojego rodzaju saga rodzinna, opowieść o zwykłych – niezwykłych ludziach utopionych w czasie, w codzienności, ale i historycznych burzach.
Przeczytać – to jedno. Uwierzyć – to jednak coś innego. Czytam i wierzę.
Marek Wawrzkiewicz