Nieprawdopodobna historia kryminalna, której akcja toczy się tuż po zakończeniu drugiej wojny światowej w (po)niemieckim Świnoujściu.
Bohaterowie: ocaleńcy - Polacy, Rosjanie i Niemcy - częstob egzystujący pod przybranymi tożsamościami, próbujący zapomnieć lub ukryć własną przeszłość i urządzić się w nowej rzeczywistości. Galeria postaci jest dość obszerna i w większości potraktowana przez autora dość powierzchownie, z jednym jednak wyjątkiem. Mianowicie, mocną i wyrazistą postacią komendanta Arłama Osipowicza - wysuwającą się na pierwszy plan i spychającą na bok głównego bohatera - detektywa.
Miejsce akcji: ciekawe, z potencjałem, idealne do osadzenia w nim fabuły książki.
Intryga kryminalna: rozkręca się powoli, z czasem nabiera tempa, generalnie nie najgorsza do momentu, w którym poznajemy zabójcę i co najmniej zaskakujące motywy jego działania. No i tu już słabiutko wyszło autorowi. Równie mało przekonująco wypadła przyczyna dość nieracjonalnego postępowania śledczego Adama Kostrzewy.
Mimo zgrzytania zębami po napotkaniu po raz enty wzmianki o pocztówce z Buenos Aires, czytało mi się ten kryminalik całkiem dobrze. Być może dlatego, że czas i miejsce akcji mnie zaciekawiły...? A może dlatego, że historie z historią w tle po prostu lubię...? I pewnie z tego właśnie powodu dam autorowi jeszcze jedną szansę i za jakiś czas sięgnę po drugi tom cyklu.