“Za murami Broadmoor” to wciągający i mroczny reportaż o najsłynniejszym szpitalu na świecie. Przebywają lub przebywali tu mordercy, gwałciciele, pedofile, gangsterzy, kanibale czy słynni przestępcy tacy jak Kuba Rozpruwacz. Dzięki tej książce i jej autorom zaglądamy do wnętrza Broadmoor- dla mnie nie była to zbyt przyjemna ani napawająca optymizmem wycieczka.
Książka podzielona jest na kilka rozdziałów z których dowiadujemy się między innymi o historii szpitala, jego pracownikach i trochę o okolicznych wioskach. Poznajemy procedury jakie istnieją obecnie i co doprowadziło do tego rodzaju zabezpieczeń i rygoru, zaglądamy na oddział przyjęć, oddział dla pacjentów niebezpiecznych czy oddziały podwyższonego ryzyka. Nie zabraknie paru słów o “gwiazdach” Broadmoor, czyli sławnych przestępcach przebywających w murach szpitala, ucieczkach, nadużyciach czy przyszłości Broadmoor. Niektóre historie mrożą krew w żyłach i ciężko zrozumieć jak pracownicy wytrzymują codzienną presję i przebywanie z mordercami na co dzień oraz jak ciężka jest to praca. Pracownicy w pensjonariuszach widzą przede wszystkim ludzi, którym trzeba pomóc, nie przestępców- często ich wyczyny wywołane są okrutnymi przeżyciami z dzieciństwa, traumami i brakiem normalności już od momentu przyjścia na świat. Często skazani wyrządzają krzywdę sami sobie lub innym pensjonariuszom, nierzadko to oni sami stają się ofiarami. Zapewne przy takim podejściu i wejrzeniu w głąb konkretnego człowieka ciężko nie współczuć i nie pochylić nad jego losem...
Dużo mamy tu też przykładów wskazujących na to, że takie miejsca niewątpliwie są potrzebne i więźniowie, mimo rygoru i mnóstwa zasad, mają sporo swobody i co niektórzy wiodą dosyć spokojne życie za murami szpitala. Przykre jest też to, że mimo ogromnego postępu medycyny i wiedzy jaką posiadamy o ciele człowieka, jego mózg nie jest do końca zbadany i zrozumiany. Mimo mnóstwa badań, terapii, pracy z pensjonariuszami, zbierania o nich informacji, zajęć i rozmaitych działalności nie zawsze da się zresocjalizować i wyleczyć pacjenta. Niestety w książce było bardzo mało przykładów osób, które zostały całkowicie wyleczone. Pozostaje pytanie: czy jest to w ogóle możliwe? I czy faktycznie wiemy na tyle dużo, by móc próbować leczyć osoby o takich zaburzeniach i zrozumieć co dzieje się w ich umyśle?
Autorzy skupiają się głównie na historii szpitala i wszystkim, co związane z funkcjonowaniem. Czułam niedosyt związany z samymi pensjonariuszami i ich poczynaniami, Jest trochę ciekawych historii, ale chciałoby się więcej 😊 Mimo to książka dała mi dużo do myślenia i pozostawiła wiele pytań.