Ostatnio ponownie zawitałam w gminnej bibliotece nieopodal mnie i jak to ze mną bywa, wyszłam z dość pokaźnym stosikiem kryminałów. Na pierwszą pozycję wybrałam najnowszy tom z Dionizą Remańską, którą uwielbiam i na który czekałam z utęsknieniem.
"Zabójcza terapia" Hanny Greń jest równie dobra, jak poprzednie pięć części. Nasza bohaterka po wcześniejszych tragicznych wydarzeniach, w których omal nie straciła życia, dochodzi do siebie w ośrodku rehabilitacyjnym. Cisza, spokój, bezpieczeństwo i tylko zajęcia przywracające sprawność fizyczną- brzmi nudnie i monotonnie. I na całe szczęście dla Dionizy, która nie znosi bezczynności, w jednej chwili wszystko nabiera tempa. Tajemnicze morderstwo jednej z pensjonariuszek szpitala i brak potencjalnego sprawcy. Policyjne dochodzenie rusza, a wraz z nim sekretna współpraca pewnego policjanta z Remańską. W końcu wszyscy wiedzą, że dobrze jest mieć "oczy i uszy" wewnątrz kółka zainteresowania.
Jak można się spodziewać po tym cyklu, fabuła jest intrygująca, wciągająca i pełna ciekawych opisów. Nie zabraknie wyjątkowego humoru, charyzmatycznych dialogów i lekkości pisarskiego pióra. Jak już zaczęłam ją czytać, trudno było mi choć na chwilę się od niej oderwać.
Oczywiście największy plus należy się za kreację bohaterów, którzy są przebojowi, wyraziści, przez co non stop zapewniają mi moc atrakcji. Z nimi nie sposób się nudzić.
Przyznam również, że styl Pani Hani, jakim posługuje się w tej serii, zdecydowanie trafia w moje gusta czytelnicze. Jest interesująco, dociekliwie, a zarazem prosto i zrozumiale. Takie książki aż chce mi się czytać. Mam nadzieję, że to nie koniec przygód Diony, Ratia i Ogińskiego. Ta trójca zasługuje na ciąg dalszy.