Opinia na temat książki Zaginięcie

Pierwszą Chyłkę przeczytałam dwa lata temu, nie przypadła mi do gustu, ale obiecałam sobie, że sprawdzę za jakiś czas kolejny tom. Nadarzyła się okazja, bo jestem świeżo po lekturze innego thrillera prawniczego, więc dla porównania na ekran czytnika wskoczyło „Zaginięcie”.
Nie będę się pastwić nad książką, ale jest jeszcze gorzej niż w pierwszym tomie. Jaki to thriller, jaki prawniczy, nawet nie sensacja, a jeśli kryminał to słaby. Postaci nie kupuję, intrygi też, a chamstwo Chyłki, które w poprzednim tomie było irytujące, teraz budzi moje politowanie. I nie wiadomo nadal czemu pani mecenas jest takim okropnym babsztylem. Nie chce mi się nawet pisać o niedoskonałościach powieści.
Ale podobno kolejne tomy (od czwartego) są o niebo lepsze. To plan jest taki: za kolejne dwa lata, jak odsapnę, trzeci tom, a potem kolejne już z przyjemnością.

PS. Ja naprawdę nie pojmuję aż takiej dysproporcji: gniotowate „Zaginięcie” Remigiusza Mroza mnóstwo osób (oceniło 190 osób), a znakomitego „Sędziego” Mariusza Zielke - mało kto (7 czytelników). Co to za cuda!