Cytaty z książki "Zaprzaniec"

Do książki zostały dodane 15 cytatów przez:

@maciejek7 @maciejek7 (15)
Dodaj nowy cytat
Miejscowość wuja sprawiała wrażenie dość urokliwej. Miała spory, zabudowany najwyżej piętrowymi budynkami rynek, a na nim, wbrew zaraźliwej ostatnio betonozie, sporo starych, okazałych drzew, które wraz z krzewami, kwiatami, dużymi rzeźbami uplecionymi z wikliny, wreszcie licznymi ławkami, tworzyły coś w rodzaju miniparku.
Nie mógł spać, bo gdy tylko zamykał oczy, widział Lacha, skurwiela, który zrujnował mu życie. A kiedy w końcu zasypiał, we śnie zakradał się do szpitala, gdzie tamten leżał po zawale, i dusił go poduszką. I tak noc w noc, niczym jakiś przeklęty Syzyf.
To jest pomysł - olśniło go.
Co jak co, pisać przecież potrafił. Romansu by raczej nie ułożył, ale kryminał?
Dlaczego nie?
Pełen zapału usiadł do laptopa, żeby wywalić z siebie całą nagromadzoną w środku żółć. Zaczął od opisu wyśnionego zabójstwa. Bo w książce najważniejszy jest początek. A kryminał musi złapać za gardło i nie puszczać aż do końca.
Nigdy nie przypuszczał, że pisanie jest takie męczące. Przecież tylko się siedzi i klepie w klawiaturę, więc zmęczenie najwyżej powinno iść w palce. A jemu najwyraźniej poszło w głowę.
Jeszcze trzy lata temu w pobliskim Leżajsku miał dom, żonę, córkę i pracę w tamtejszej szkole. No i to najważniejsze - alkohol. Teraz nie zostało mu nic. Chcąc się ratować, zamienił wódkę na piguły. To dlatego się tu zjawił, bo Rudnik był mekką piguł. To miasto miało mu przynieść szczęście, zamiast tego jeszcze go bardziej pogrążyło. Alkohol wychodził taniej od piguł i gdy pił, nie miał przynajmniej takich długów.
To święto jest bardzo ważne dla naszego miasta: Orlęta rudnickie. Nie rzeszowskie, nie warszawskie i nie lwowskie, a rudnickie.