Nie wiem, czy pamiętacie, ale „Pokochaj mnie jeszcze raz” od autorki totalnie mną zawładnęła. Do „Zatańcz ze mną” podeszłam z dystansem. W mojej glowie majaczyła myśl, ze autorce pewnie nie uda sie powtórzyć fenomenu poprzedniej książki.
Szczerze? Może najnowsza powieść Klaudii Bianek nie zachwyciła mnie w takim samym stopniu jak poprzednia, ale to w dalszym ciągu doskonała historia o drugiej szansie napisana w bardzo przystępny sposób. I również w przypadku tej oderwać sie nie mogłam. Chłonęłam każde kolejne zdanie, trwałym przy boku Wiktorii, śledziłam kolejne poczynania w biznesie, spędzałam czas z jej córką i wspaniałym byłym mężem. Ale widziałam też to, ze pomimo upływu przeszło dekady w sercu głównej bohaterki nadal jest Oskar.
Jego nieobecność na balu absolwentów przekonała Wiktorię, by się na niego udać. Jakieś było jej zaskoczenie, gdy jednak spojrzała w znajome oczy, ale trochę inne: bardziej doświadczone.
„Zatańcz ze mną” udowadnia, ze istnieje miłość, dla której czas nie jest przeszkodą. Uczucie tlące się w bohaterach pomimo upływu lat mie wygasło, nie ewoluowało. Obydwoje próbowali szczęścia, jednak zakończyło się to u jednego rozstaniem przed ślubem, u drugiego rozwodem. Ponowne spotkanie okazało się być zapalnikiem do odważnych decyzji. I właśnie tutaj mam mały wewnętrzny zgrzyt: po dekadzie bohaterowie bez chwili wahania wchodzą ze sobą w związek. Czy to realne? Nie wiem, nie mnie oceniać, autorka w posłowiu poruszyła moje serce, wiec może ta historia mogłaby wydarzyć się naprawdę. Jednak dla mnie ciut nieprawdopodobne jest to, by przez tyle lat kochać niezachwianie i na odległość inną osobę, której raczej się już nie zobaczy.
Jeszcze jedna rzecz mnie denerwowała: nastoletni Oskar. Miał skarb przed nosem a nie potrafił tego dostrzec.
Polecam, czytajcie, to kawał dobrej historii w sam raz na jedno popołudnie