"Zjazd" Paweł Janiszewski- to Jego debiut kryminalny, który zapowiadał się całkiem interesująco. Początkowo przypominał mi on powieść Musso pt. "Zjazd absolwentów"- podobna fabuła, częściowe miejsce akcji oraz sekrety bohaterów. Na całe szczęście później pojawiły się znaczące różnice.
Grupa znajomych po kilkudziesięciu latach postanawia urządzić zjazd dawnych kolegów ze szkoły. Jak to bywa na tego typu spotkaniach: jest głośna muzyka, ogromna sala, dobra zabawa i morze alkoholu. Nawiązują się stare sympatie, rośnie pożądanie i ekscytacja. Niestety, pojawia się również złość i agresja, które w tym wypadku będą miały bardzo nieprzyjemne konsekwencje, niszczące i śmiertelnie groźne. Wzajemna lojalność, mroczne tajemnice i strach przed ujawnieniem prawdy powodują, że intrygi wychodzą na pierwszy plan. A wraz z nimi rozpoczyna się nowy rozdział- pełen niezaplanowanych wydarzeń, przypadkowych zgonów, nieszczęśliwych wypadków oraz czyhającego niebezpieczeństwa. Małomiasteczkowa mafia nagle zmienia swoje szeregi, kto inny staje na jej czele, a wrogowie nagle znikają. Od teraz nikt nie może czuć się bezkarny.
Fabuła ciekawa, mroczna i intrygująca, choć jak dla mnie zbyt okrojona. Każdy rozdział to zaledwie kilka stron, gdzie akcja toczy się błyskawicznie, przez co nie zdążyłam się odpowiednio wczuć w te klimaty i tę historię. Przeleciała ona przeze mnie jak woda przez sito. Migiem! Czasami miałam wrażenie, że ta powieść toczy się zbyt łatwo i powierzchownie.
Co do kluczowych bohaterów to zdecydowanie było ich tutaj za dużo. Cały czas musiałam sobie przypominać kto jest kim, kto jest z kim, czy żyje czy też już nie i jaką pełni rolę w tym układzie. A przyznam, że ich wzajemne relacje były równie poplątane co w "Modzie na sukces". Tu małżeństwo lub związek, tam z kolei romans, tajne schadzki, całkowicie inne życie, niekiedy nawet i samotność, tęsknota. Taki misz masz emocjonalny, gdzie każdy bohater ma swoje dwa zupełnie różne oblicza.
Pomimo tych niedociągnięć oraz kilku błędów (powieść nie przeszła przez fachową obróbkę) ta historia ma w sobie spory potencjał, który przyciąga i frapuje. Jest lekka i przyjemna, co nie do końca przystaje kryminałowi. Niemniej jednak mocno trzymam kciuki za dalszy rozwój pisarski autora i z ciekawością sięgną po ciąg dalszy tejże serii.