,,W dzieciństwie wydawało mi się, że byłam zakochana w Liamie, jednak prawda była taka, że to w towarzystwie jego starszego brata, którego zawsze otaczała aura niebezpieczeństwa, moje niewinne serduszko gubiło rytm".
Oj strasznie szybko się ją czytało. Wszystko przez to, że nie mogłam się od niej oderwać, rozdziały były krótkie i przenosiły mnie do świata pełnego przemocy nie tylko psychicznej, ale i fizycznej. To opowieść w której pomiędzy złem jest miejsce na wspominki, na rzeczy dobre i bezpieczne. Bardzo wzruszył mnie moment, kiedy główna bohaterka śniła o swojej mamie. Była wtedy dzieckiem, choć miała wiedzę obecną, dlatego słysząc jej głos z niewypowiedzianą radością wtuliła się w jej ramiona. Całkowicie mnie tym poruszyła, gdyż ja też mam osoby do których chciałabym się przytulić ostatni raz, a gdzie czas zabrał je zbyt szybko. Nie ważne, że później sen zmienił się w koszmar, a nasza postać obudziła się w jeszcze większym koszmarze. Uprowadzona i zamknięta w celi, ogołocona z godności miała służyć jako zabawka dla bogatych twardzieli myślących tylko przyrodzeniem. Pomimo chwil, kiedy była zła, smutna i bezbronna, myślała o kimś, dla kogo chciała to wszystko znosić. Bardzo kochała swojego brata i powiedziała sobie, że dla niego musi przetrwać. Zbyt szybko stracili oboje rodziców, a wujostwo nie poświęcało im uwagi. Mieli tylko siebie nawzajem. Tyle tylko, czy starczy jej siły, by wytrzymać te podłości? Ból złamanych żeber i traktowanie gorzej niż zużytą sz...