Może nie zły ale głupi i pogubiony. Poharatany.
Zło zakłada celowe robienie krzywdy, a Ethan krzywdził Cassie nie ze złośliwości czy dla własnej satysfakcji ale ze strachu. Głupiego i szczeniackiego ale jednak strachu. Może to nie będzie popularna opinia ale uważam że w tym wszystkim Cassie nie była bez winy, bo sama się pchała. Nie rozsądnie i zachęcająco, ale chwilowo wręcz na chama, wbrew rozsądkowi.
Ale od początku.
Miałam nadzieję że będzie więcej akcji w teraźniejszości, bo bohaterowie jako 19-21 latkowie są dość męczący. Nawet nie jest to pół na pół, bardziej dowiadujemy się co działo się w czasie ich studiów i jak ich relacja powstawała, niż to co dzieje się obecnie. A powiem szczerze że ciekawsze jest to co obecnie dla mnie ;) Ale to pewnie dlatego, że bohaterowie jednocześnie pozują na takich dojrzałych i zachowują się jak głęboka gimbaza. Co gorsza ta dojrzałość nie do końca i nie w pełni zmienia się z wiekiem. Największą różnicą między ‘6 lat temu’ a ‘dziś’ jest to że wcześniej osobą która odtrącała był Ethan a w teraźniejszości to Cassie ucieka i się opiera. Chociaż ona ma naprawdę dobre powody by tego buca kopnąć w dupsko tak żeby w locie z głodu zdechł.
Ethan w ogóle jest dziwny. Jakby cierpiał na chorobę dwubiegunową, Ona też, leci na niego z wizgiem, najpierw nic i w sumie wkurzała się na niego i była ciekawa powodów niechęci a od chwili imprezy to jak kotka w rui jak tylko go widzi.
Cassie przy Etanie zachowuje się jakby miała jakąś dziwną odmianę zespołu Tourette’a. Robi masę seksualnych aluzji ale takich totalnie dziwnych, nietypowych. Takich które żadnej dziewczynie by nie przeszły przez usta. No cóż, oboje są niedojrzali, dzieciaki które bawią się w dorosłość.
No i ten numer który bohater wywinął… Niby jest podany też powód dla którego on się tak zachowuje. Niby jest, ale do mnie to nie przemawia. Ubzdurał sobie, wyolbrzymił i mimo że widzi że dziewczyna kocha go bez opamiętania to tak się zachowuje…
A jednocześnie między bohaterami jest naprawdę fajna chemia. Powtarzają im to inni bohaterowie i nie są to puste słowa. Faktycznie tak jest.
Dobrze się czyta o ich relacji, ich wspólne sceny nie męczą, ale chce się więcej i więcej. No może poza tymi które polegają na odpychaniu Cassie…
Ogólnie ksiązka sama się czyta, Dialogi to mocna strona tej powieści. Nie brakuje tu przekleństw i aluzji do seksu ale nie drażniło mnie to. Może pod koniec miałam dość napalenia Cassie ale przymykam oko.
Postacie drugoplanowe to też mocna strona książki. Jest ich sporo i są głównym źródłem humoru. A humoru jest tu sporo, o dziwo ;) nie spodziewałam się go. A niektóre teksty naprawdę zasługują na zapamiętanie :P
Co mnie najbardziej uderzyło, przeszkadzało i uwierało to scena udawanego seksu w noc poślubną w sztuce Romeo i Julia. Nie wiem co oni za sztukę wystawiali, bo w oryginale to ja nie kojarzę niczego takiego.
Na dodatek to studenci. Nie wiem czy pani reżyser lubiła patrzeć jak jej studenci muszą się gzić na oczach publiki, czy co, ale to mnie trochę zniesmaczyło.
No i finisz… Autorce chyba nikt nie powiedział że tak książek się nie kończy :P
Muszę szybko sięgać po Złą Julię, bo aż mnie gryzie ciekawość jak to się wszystko potoczy ;) mam tylko nadzieję że teraz nie będzie tak, że całą książkę to ona się będzie opędzać. No i może już dość tych retrospekcji…