Może jeśli mnie kiedyś ruszy coś w stylu lekkiego masochizmu, to sięgnę po inną książkę tego autora. Póki co się na to nie zanosi.
Czytałem kolejne strony i nie miałem pojęcia jak się poczuć: zbulwersować, bo ktoś sobie regularnie ze mnie jaja robi, czy też spaść ze śmiechu z fotela. Nie jestem jakimś ekspertem (których wszędzie pod dostatkiem), ale takiego gniota to ja dawno w rękach nie miałem.
Mądrości gimnazjalistów rodem z demotywatorów mają podobną "głębię". Gdyby niektóre wpleść do tego "dzieła", to zapewne nikt by się nie zorientował, miast tego radośnie przyklasnął i rozpływał się nad geniuszem autora, jaki to on światły, jaki wrażliwy.
Kolejny raz na osobniku "kultowym" można się poważnie przejechać.