Tysiące ludzi w południowo-zachodniej Polsce układają setki tysięcy worków z piaskiem. To całkowicie zrozumiałe, zwłaszcza dla mnie, mieszkańca Wrocławia (na szczęście bezpiecznej części miasta).
Tyle tylko, że za jakiś niedługi czas inni będą te worki zbierać i gdzieś opróżniać. Nie mam pojęcia, czy same worki wrócą do magazynów, by przydać się w czasie następnej powodzi. Chyba powinny. Ale...
Ale tak sobie myślę: skoro w wielu miejscach trzeba te worki układać, to jaki sens jest je potem sprzątać, by potem za lat parę czy kilkanaście układać z powrotem? Nie roztropniej by było je tam zostawić, obsypać ziemią albo, gdzie to możliwe, zalać betonem czy innym trwałym paskudztwem, żeby znów chroniły ludzi, zwierzęta i mienie, gdy zajdzie potrzeba? Przecież nie ma pytania, czy wielka woda znów nadejdzie, jest tylko pytanie kiedy.