Byłem ostatnio w Hebe. To taka sieciówka z kosmetykami. Nawet facet może mieć swój ulubiony szampon.
No i podszedłem do kasy samoobsługowej, zamontowanej na ladzie, gdzie płacą mniej gramotni klienci, a właściwie klientki, bo tych jest w Hebe najwięcej.
I tak sobie miąchałem przy tej kasie, aż moją uwagę zwróciło dziewczę, które stanęło za ladą. A ściślej: identyfikator noszony na małej piersi.
Na identyfikatorze był napis: Anna – ekspert ds. sprzedaży.
Już nigdy nie nazwę się ekspertem, choć w mojej dziedzinie nim jestem.