U brzegów jazzu recenzja

Amalgamat człowieczeństwa

Autor: @czyleciznamipilotka ·1 minuta
2021-04-10
1 komentarz
4 Polubienia
Książka ta nie ma charakteru ani formy podręcznika, leksykonu lub jakiegokolwiek vademecum w sprawach jazzu. Ma charakter eseju wypełnionego rozważaniami zawierającego nieco informacji i dużo zupełnie osobistych impresji. Jest pochyleniem się nad problemem- tak w przedsłowiu napisał sam autor. To jaki charakter ma ta lektura zdecyduje prawdopodobnie sam czytelnik.

Leopold Tyrmand dokonał wielkiej pracy opisując przymusową wędrówkę czarnego człowieka od zachodnich brzegów Afryki poprzez Karaiby aż do Dixielandu. Blues i jazz to gatunki, które wyrosły na polach bawełny, pszenicy i na parowcach Mississippi, które swym niewolniczym rytmem wyznaczyły synkopowy taniec.
Ciemiężeni i wyzyskiwani ludzie, niezależnie czy byli to afrykańscy niewolnicy czy polscy chłopi pańszczyźniani, czy Cyganie, w folklorze wyrażali swój prawdziwy oddech, niezanieczyszczony strachem. Tylko w nim przekazywali swój ciemiężony los, niezależnie od szerokości geograficznej. Było to wspólne wołanie lecz w różnych językach, o różnej barwie melodycznej.

Autor skoncentrował się na ewolucji jazzu, na jego wędrówce z wiejskiej prowincji, gdzie powstał, do wielkich aglomeracji miejskich, gdzie usadowił się na dobre do dziś. Zawodząca melodia afrykańskiego człowieka opuściła latyfundia wschodniego wybrzeża i powędrowała dumna i wyzwolona do miast. Stała się urbanistyczną nutą. Wszystkie pieśni z pól trzciny cukrowej, przyśpiewek robotników portowych i hymnów małomiasteczkowych kościołów trafiły na ulice Nowego Orleanu i Chicago. Krążąc nad szerokimi ulicami, brudnymi zaułkami i podejrzanymi barami nabierały innego brzmienia, nasiąkały innym, wielkomiejskim brudem, wibrowały nowowyuczonym instrumentem.
Niepiśmienni lecz wolni Murzyni zaczęli przekładać swe robotniczo-niewolnicze hymny na nuty, uczyli się grać na instrumentach, płodzili improwizację. To ta niewiedza i nieumiejętność oraz wolna, nieprzerwana energia twórcza zrodziły jazz, a nie wystudiowana struktura europejskiej muzyki.
To co najpiękniejsze w jazzie Tyrmand ubrał w słowa najwyższe - jazz staje się fenomenem syntezy, mowa być może o różnych rodzajach stopów, amalgamatów, konglomeratów, krystalizacji. Unikajcie sporów o „czystość” jazzu. „Czystyjazz to nonsens taki sam jak „czysta” rasa.

Książka została otrzymana z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.

Moja ocena:

Data przeczytania: 2021-04-09
× 4 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
U brzegów jazzu
3 wydania
U brzegów jazzu
Leopold Tyrmand
7.8/10

Leopold Tyrmand, prekursor jazzu w Polsce, odpowiada na pytanie: co to jest jazz! Książka ta nie ma charakteru ani formy podręcznika, leksykonu lub jakiegokolwiek vademecum w sprawach jazzu. Ma ch...

Komentarze
@bookovsky2020
@bookovsky2020 · około 3 lata temu
Zachęciłaś, namówiłaś! Świetna recenzja :)
× 1
@czyleciznamipilotka
@czyleciznamipilotka · około 3 lata temu
Dziękuję. Tyrmand pisze niezwykle <3
U brzegów jazzu
3 wydania
U brzegów jazzu
Leopold Tyrmand
7.8/10
Leopold Tyrmand, prekursor jazzu w Polsce, odpowiada na pytanie: co to jest jazz! Książka ta nie ma charakteru ani formy podręcznika, leksykonu lub jakiegokolwiek vademecum w sprawach jazzu. Ma ch...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Moi bliscy dobrze wiedzą — Leopolda Tyrmanda kocham miłością bezsprzeczną i trochę szaloną. Nie ma znaczenia fakt, że przeczytałam wszystkie jego książki. Z przyjemnością sięgam po nie kolejne razy, ...

@majuskula @majuskula

Panta rhei, wszystko płynie… a u brzegu czeka jazz. Czy musimy być w Nowym Orleanie, by odczuć, że jazz nie dał się nigdy zamknąć w przestrzeni czterech ścian, a czyha na nas w każdym zaułku na c...

@phd.joanna @phd.joanna

Pozostałe recenzje @czyleciznamipilotka

Dziadkowie
Polsko-hiszpańska historia Argentyńczyka

Podobno pamięć trwa przez trzy pokolenia. Martin Caparrós napisał prawdziwe-nieprawdziwe wspomnienie o swoich dziadkach. Historię dwóch chłopaków, którzy właściwie nigdy...

Recenzja książki Dziadkowie
Najgłębsze Południe. Opowieści z Natchez, Missisipi
Historia Ibrahimy-księcia i niewolnika.

Niewolnictwo i segregacja rasowa to chyba najciemniejsze plamy historii amerykańskiej. Ciężko się o tym mówi, ale trzeba. Jeżeli sądzicie, że fakt, iż czarny człowiek ni...

Recenzja książki Najgłębsze Południe. Opowieści z Natchez, Missisipi

Nowe recenzje

Co wyszeptał nam deszcz
czego nie wyszeptał nam deszcz
@aga.misiak3:

Naprawdę lubię Asię Balicką, liczyłam więc na dobrą aczkolwiek łapiącą za serce książkę, jednak niestety się zawiodłam ...

Recenzja książki Co wyszeptał nam deszcz
Stowarzyszenie Srok. Jedna to smutek...
Druga część lepsza!
@miwitosza:

Do recenzji otrzymałem od razu całość dylogii "Stowarzyszenie Srok" - "One for sorrow" i "Two for joy". Jako że serię p...

Recenzja książki Stowarzyszenie Srok. Jedna to smutek...
Two for Joy. Stowarzyszenie srok.
Druga część lepsza!
@miwitosza:

Do recenzji otrzymałem od razu całość dylogii "Stowarzyszenie Srok" - "One for sorrow" i "Two for joy". Jako że serię p...

Recenzja książki Two for Joy. Stowarzyszenie srok.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl