Rywalki recenzja

America's Next Top Queen

WYBÓR REDAKCJI
Autor: @KazikLec ·6 minut
2020-04-29
1 komentarz
12 Polubień
Ameryka i Amerika nie mają lekko – ta pierwsza została po trzeciej wojnie światowej monarchią z dyktatorskim akcentem, a ta druga urodziła się w ubogiej rodzinie Piątek, kaście artystów. Dni mijają dziewczynie na biedowaniu, grajkowaniu i wymykaniu się na nocne schadzki z jeszcze biedniejszym ukochanym. No, i ostatnio na wysłuchiwaniu ględzenia matki, żeby zgłosiła się do propagandowego reality show, którego zwyciężczyni ma poślubić księcia. Amerika robi to dla świętego spokoju… i z dnia na dzień musi nagle odnaleźć się w pałacowej dżungli, gdzie wszyscy ostrzą zęby na Jego Miłość Maxona.

„Rywalki” zostały wydane, gdy akurat panował szał na „Igrzyska Śmierci” – i inspirację tą serią bardzo widać. W sumie wynajdywanie tych podobieństw i analizowanie, jak bardzo autorka bezmyślnie zgapiła pewne wątki jest najbardziej rozrywkową częścią lektury. Jak u Collins mieliśmy odrębne dystrykty ze specjalizacjami (co też miało swoje dziury, ale), tak tu mamy społeczeństwo podzielone na osiem hierarchicznych klas ze względu na… wykonywane zawody, które przechodzą z ojca na syna. Niech mi ktoś wytłumaczy, dlaczego Dwójkami są modele, aktorzy, piosenkarze (pop?) i każdy byle szeregowiec wzięty od pługa do woja, Trójkami – producenci muzyczni, dentyści, reżyserzy filmowi, filozofowie i nauczyciele (lol, jaki prestiż), a w piątej klasie ciśnie się cała reszta fachów artystycznych (w tym… piosenkarze)? Katniss jadącą do stolicy żegnały zapłakane tłumy, które widziały w niej symbol niższej klasy – bo wzruszyło ich jej poświęcenie, bo przeraziła ich jej przyszłość, bo w razie jej wygranej cały dystrykt czekał lepszy los. Amerikę jadącą do pałacu żegnają zapłakane tłumy, które widzą w niej symbol niższej klasy, bo… wygrała w totolotku możliwość wzięcia udziału w randkowym reality show (kto by z was nie poleciał wiwatować z takiej okazji!). Ale Cass zdarza się wymyślić też coś swojego, i jak już coś wymyśli!... To czytelnik kończy z rebeliantami, którzy kilka razy w roku (!) regularnie wpadają do pałacu, by demolować i mordować, a gdy następuje atak, koronowane głowy i ich goście we własnej osobie rzucają się do zasuwania metalowych zasłon, bo najwidoczniej służba ze strażą strajkują.

Nie rozumiem, po co w ogóle te dystopijno-wywrotowe wątki, bo Cass ewidentnie nie czuje takich klimatów i nie potrafi wymusić na bohaterach faktycznego nieszczęścia (patrz: jak bardzo Amerika zyskuje za samo bycie i jak bardzo nic nie ryzykuje). Nie ma absolutnie nic złego w napisaniu uroczej opowiastki o Kopciuszku znajdującym swojego Księcia, i to jest właśnie to, co autorkę najbardziej interesuje, więc dlaczego po prostu nie skupiła się na samym romansie wśród królewskich luksusów? Bo wtedy w dziale YA była moda na mroczne dystopie i trzeba było cisnąć te klimaty, nawet, gdy miało się ochotę na bajeczkę o księżniczce przebierającej w sukienkach.

No to może same Eliminacje, co tam z nimi, co z tym blichtrem, walką o księcia i jego koronę (tudzież koronę i doczepioną do niej księcia). Ano nic: w pałacu pojawia się aż 36 kandydatek. To jest wielkie stado postaci, którego autorka ani myśli ogarniać, tak więc raz za razem czytamy o tym, że któraś tam powiedziała którejś coś tam i wyleciała z programu, a czytelnika to guzik, bo widzi imię tej kandydatki po raz pierwszy i więcej go nie zobaczy. Mimo zapewnień narracji, że to podstępna gra o wysoką stawkę, nie liczcie na podstępne sojusze i sprytne zagrania – mamy tu poziom „zła bicz pokazuje dekolt”, „zła bicz ciągnie kogoś na zaplecze i żąda, żeby zamienić się sukienkami”, „jedna popularna laska nosi niebieskie sukienki, więc wszystkie pozostałe też zaczynają chodzić na niebiesko”. Dni mijają na pałętaniu się po pałacu i czekaniu, aż książę zabierze na randkę, i Amerika zawsze idzie z nim na spacer po ogrodzie (którego nawet ciekawie nie opisano) – inne chodzą z nim do teatru, do pałacowego kina, na jazdę konną, ale opisywanie takich randek może byłoby przypadkiem ciekawe. Panna Uesa czyta jakieś tam książki (jakie?), czasem pójdzie jednozdaniowo do biblioteki (nieopisanej), raz obejrzy sobie obrazy na korytarzu bez wchodzenia w szczegóły, nigdy nie tknie w wolnym czasie przyszykowanych dla niej instrumentów, raz mamy opisaną lekcję historii – a tak to dni mijają, laski zbijają bąki, plotkują o księciu, i… w zasadzie tyle. No i skoro w „Igrzyskach” mieliśmy transmitowanie wydarzeń, to i tu musi wszystko śledzić kamera – jakież to musi być porywające show! Nic dziwnego, że cały kraj śledzi z zapartym tchem. Przez znaczną część książki nic ciekawego się nie dzieje, autorka nie potrafi napisać ciekawych, zajmujących dialogów wprowadzających iskrę na salony czy stworzyć ciekawych relacji, wpadający na herbatkę rebelianci są zawsze poza kadrem, akcja się wlecze i człowiek się zastanawia, jak ten główny wątek zostanie domknięty, gdy wtem!, nie dość, że nic nie zostaje satysfakcjonująco doprowadzone do sensownego punktu, to jeszcze Cass dowala zwrotem wątku na trzydzieści stron przed końcem.

Główna bohaterka jest antypatyczna. Co chwilę gdera, co chwilę coś jej nie w smak, bezustannie wywraca oczami, ciągle w naprawdę świetnej sytuacji szuka dziury i dramatyzuje, jak to strasznie straciła swoje poprzednie życie, bo nie będzie już mogła grać do kotleta za psie pieniądze i głodować, chlip. Jej kreowanie się na taką „ponad”, „w nosie mam ten konkurs, nIe jEsTeM tAka JaK iNnE dZiEwCzYnY, bo lubię nosić spodnie, byle jakie buty i letki makijaż, a nie szpile, dekolty i mocne szminki, bo to domena pustaków” trąci sztucznością (i nie ukrywam, że takie klimaty bardzo mnie rażą w powieści skierowanej do młodzieży), a i sama narracja każąca pobocznym bohaterom zachwycać się nieustannie urodą i dobrocią pani zniżającej się do rozmów na lotnisku z plebsem nie pomaga (nawet, było nie było, szlachetne zatroszczenie się o los pokojówek służy głównie temu, by pokazać, że panna Uesa jest taka super, nie to co reszta zapatrzonych w siebie egoistycznych kandydatek). Amerika podejmuje mnóstwo głupich decyzji i ma naprawdę mnóstwo szczęścia, że główny amant jest taki pobłażliwy, bo czasem milimetry dzielą ją od dyskwalifikacji czy wręcz publicznej egzekucji. Maxon jest mdły, ale okej, rozumiem, dlaczego targetowi może drżeć mocniej przy nim serduszko – to generalnie porządny, naiwny chłopak, dobrze chce. Szkoda tylko, że przy Americe robi się z niego taki simp, który jeden jedyny raz pokazuje, że ma kręgosłup – i wypada przy tym wyjątkowo sztucznie, bo to nie miał być rozwój postaci, tylko wręczenie bohaterce talonu na wpadnięcie komuś innemu w ramiona, skoro tamten był dla mnie taki niedobry. Główna antagonistka jest tak przerysowana, że szkoda gadać, i jedynie z głównej obsady ratuje się Marlee, urocza, pozytywnie nastawiona do świata dziewczyna – ach, dlaczego to nie o niej jest ta historia?

To nie jest to dobra książka, ale też nie leży w kategorii „najgorsze tytuły, jakie znam i sprawiają mi ból” – ot, nieudolnie skonstruowana, niedopieczona historia pełna bezmyślnego kopiuj-wklej i nieudanego zmiksowania klimatów, która dużo traci na tym, że twórczyni nie potrafiła być szczera wobec własnych preferencji. Zachodzę w głowę, czym autorka zapełniła pozostałe dwie części, skoro w pierwszej tak bardzo nic się nie dzieje.



^ rebelianci wybierający się na comiesięczne skopywanie pałacowej gwardii, koloryzowane

[Recenzja została po raz pierwszy opublikowana na LubimyCzytać pod pseudonimem Kazik.]

Moja ocena:

Data przeczytania: 2020-04-29
× 12 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Rywalki
3 wydania
Rywalki
Kiera Cass
7.9/10
Cykl: Rywalki, tom 1

Zaczęły się Eliminacje, czyli wielki konkurs. Jego zwyciężczyni zostanie żoną przystojnego księcia, a w przyszłości władczynią Illei. Dla trzydziestu pięciu kandydatek, wybranych z terenów całego król...

Komentarze
MA
@Maryboo · ponad 4 lata temu
Kaziku, myślę, że najlepszym świadectwem tego, jak angażującym wątkiem tej serii jest trójkąt miłosny jest fakt, że w recenzji nie pada nawet imię Aspena :D
@KazikLec
@KazikLec · ponad 4 lata temu
... O w mordę, rzeczywiście :D
Rywalki
3 wydania
Rywalki
Kiera Cass
7.9/10
Cykl: Rywalki, tom 1
Zaczęły się Eliminacje, czyli wielki konkurs. Jego zwyciężczyni zostanie żoną przystojnego księcia, a w przyszłości władczynią Illei. Dla trzydziestu pięciu kandydatek, wybranych z terenów całego król...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Ami żyje w świecie podzielonym na klasy społeczne. Żyje ona w rodzinie należącej do Piątek, czyli grupy zarezerwowanej dla artystów i muzyków. Pieniądze zarobione przez jej rodzinę ledwo wystarczały ...

@lidia508 @lidia508

"Rywalki" czyli pierwsza część trylogii "Selekcja" autorstwa Kiery Cass to światowy bestseller wydany w 2012 roku. Każda dziewczynka marzy o księciu z bajki, a co się stanie kiedy dziewczyna która wc...

@werbalna @werbalna

Pozostałe recenzje @KazikLec

The Inugami Curse
Chryzantema, cytra, topór

To, że klan Inugami to banda serdecznie nienawidzących się nawzajem palantów, nie jest żadną nowością. Równie dobrze znanym w okolicy faktem jest ich źle skrywane wyczek...

Recenzja książki The Inugami Curse
The Honjin Murders
Och, spadł śnieg - jak niespodziewanie

1937, prowincja, cała okolica żyje ślubem lokalnego panicza i nauczycielki. I będzie jeszcze bardziej żyła morderstwem, które wydarzy się w noc po ceremonii, gdy rodzinę...

Recenzja książki The Honjin Murders

Nowe recenzje

Bliska sobie
Niby nic, a jednak
@phd.joanna:

Po pierwsze, w tej książce autorka jest zdecydowanie dojrzalsza w słowie niż w swojej poprzedniej Zaopiekowanej mamie. ...

Recenzja książki Bliska sobie
Morderstwo w Orient Expressie
Sprawiedliwość wymierzona po latach
@karolak.iwona1:

Uwielbiam klasyczne kryminały Agathy Christie. "Morderstwo w Orient Expressie" to kolejny przykład znakomitego, lekkieg...

Recenzja książki Morderstwo w Orient Expressie
Zeznanie
Czy ręka sprawiedliwości jest odpowiednio długa?
@malgosialegn:

Cóż, i tym razem, Grisham zabrał nas w odmęty wymiaru sprawiedliwości. Klimaty mroczne i niespokojne, skażone nieprawoś...

Recenzja książki Zeznanie