„Nie każdemu łatwo jest się pogodzić z nadchodzącym losem. Nie każdy potrafi zrozumieć to, co jest nieuniknione. Większość z nas żyje z dnia na dzień, nie poświęcając czasu na głębsze myśli.”
Kolejna pozycja książkowa z kategorii debiut. I to całkiem udany debiut. Autorka Magdalena Zeist stworzyła niesamowicie piękna, emocjonalna i refleksyjną historię, która chwyta za serce od pierwszych wersów książki.
Ten debiut wywarł na mnie duże wrażenie. Podczas jego lektury, przypomniała mi się inna książka z podobną fabułą w tle. Tą książką jest „Stokrotki w śniegu”, autorstwa Richarda Paula Evansa. (POLECAM! Piękna książka!). Opis fabuły skusił mnie, bym dała szansę debiutowi Magdaleny Zeist. Dlatego też po niego sięgnęłam.I nie żałuję.
Na kartkach powieści „Jeszcze jedno marzenie”, poznajemy troje bohaterów. Gaję i Igora, młodą parę, która świata poza sobą nie widzi. Każde z nich dla ukochanej osoby wskoczyło by w ogień.Są bardzo zakochani w sobie. Jak już mówiłam jest troje bohaterów. Tym trzecim bohaterem książki jest Lucjan, dziadek Igora. Jednak w fabule pierwsze skrzypce graja Igor i Gaja. Młoda para jest ze sobą w szczęśliwym związku od pięciu lat. Tych dwoje łączy również praca. Razem z przyjacielem Julio są właścicielami dobrze prosperującej firmy architektoniczno-wnętrzarskiej. Zajmują się projektowaniem każdej możliwej powierzchni. Od mieszkalnej po biurową. Ich firma odnosi znakomite sukcesy. Wszystko świetnie się układa. Do czasu...
Niestety pewnego dnia w życiu Gai i Igora pojawiają się ciemne chmury. Ze zdrowiem Igora nie jest najlepiej. Nasz bohater cierpi na przewlekłą niewydolność serca. I tu właśnie zaczynają się wielkie problemy. Dla naszego bohatera, by wrócić do pełni zdrowia i przede wszystkim cieszyć się pełnia życia, jest przeszczep serca. Tylko on może mu uratować życie. Przecież Igor ma dla kogo żyć. Dla dziadka Lucjana i dla Gai. Przede wszystkim dla niej. To ona jest najważniejszym bodźcem w walce o jeszcze jeden wspólny dzień razem. Jak dobrze wiemy przeszczepu tak ważnego dla ludzkiego organizmu narządu, jakim jest serce, nie można otrzymać od ręki. Wspomnę, również że oczekiwania na tak poważny zabieg jest długi. Wiadomo również, że tak skomplikowany zabieg niesie ze sobą spore ryzyko, czy się powiedzie. Czy Igor doczeka przeszczepu?
Natomiast Gaja wspiera go jak tylko może. Bardzo go kocha. Jest miłością jej życia. Tak samo jak miłością życia dla Igora jest Gaja. Nawet wpadła na pomysł, by stworzyć listę marzeń do spełnienia, która w miarę możliwości razem będą spełniać. Czy dość czasu im wystarczy by całą listę marzeń spełnić?
Chce się sami przekonać czy ta historia opisana na kartkach „JESZCZE JEDNO MARZENIE” będzie miał swój szczęśliwy koniec, który wykrzyknie... I żyli długo i szczęśliwie! - Sami musicie się o tym przekonać sięgając po debiut Magdaleny Zeist!
Może zacznę od tego,że każdy rozdział tej pięknej książki rozpoczyna się od cytatów pochodzących z powieści francuskiego pisarza Erica- Emmanuela Schmitta, czyli z „ Oskara i Pani Róży” (kolejna świetna pozycja z podobną fabułą). Ja miałam okazję czytać tę książkę, jako lekturę szkolną. (Płakałam jak bóbr podczas jej czytania). Zachęcam do nadrobienia lektury.
Każdy z tych cytatów znakomicie wpisuje się w kolejny rozdział tej książki. Tym samym skłania czytelnika do refleksji, które są głęboko ukryte przez autorkę w tej historii. W tym debiucie zostały poruszone bardzo poważne i życiowe watki. A są nimi, choroba, śmierć oraz oddanie narządów do przeszczepu. Autorka w swoim debiucie chce pokazać nam, że życie z ciężką chorobą to nie wyrok. BA! To nie koniec świata! Stara się uświadomić nam, iż to właśnie w czasie walki z chorobą nie powinniśmy się zbyt łatwo poddać, by choroba odebrała nam chęć do życia. Walka z chorobą powinna nam dać iskrę nadziei na to, by zawalczyć z całych sił o swoje życie. A przede wszystkim nauczyć się brać z niego pełnymi garściami. Żyć jakby jutra miało nie być. Życie jest zbyt krótkie. Nikt z nas nie wie, gdy przyjdzie na nas czas, by odejść bez bólu i cierpienia. Tak jak już wspomniałam choroba to nie wyrok. Lecz szaleństwem by było, gdybyśmy zbyt łatwo dali się omamić jej cierpieniu, które prędzej czy później nas złamie, a będzie zbędną pomocą w walce o życie.
Postać dziadka Lucjana, skradła moje czytelnicze serce. Dialogi z jego udziałem rozbawiły mnie do łez. Lecz i dla niego los nie był łaskawy. To mądry i doświadczony przez życie starszy człowiek. Strasznie pozytywna postać w książce. Najbardziej podobało mi się jak starał się wspierać młoda parę w tych trudnych dla nich chwilach.
Jednak najbardziej urzekli mnie główni bohaterowie, których los okrutnie doświadczył. W sytuacji w jakiej się znaleźli ich wzajemna miłość wzmocniła się. W zdrowiu i w chorobie. Na dobre i na złe. Miłość zwycięża wszystko.
Marzenia są, po to by je spełniać. A marzenia motywują nas do działania. Tylko my musimy im w tym troszeczkę pomóc, by się spełniły.
Ta książka, która w swojej fabule stara się nam coś ważnego przekazać i jednocześnie skłonić do refleksji. To jest piękna debiutująca książka. Podczas jej lektury, nie obejdzie się bez wzruszeń.
GORĄCO POLECAM!