Sięgając po „Anioła Jessiki” zdecydowanie nie spodziewałam się tego, co faktycznie zastałam. Byłam przekonana, że oto przede mną tajemniczy thriller/horror, a otrzymałam raczej fantasy z dreszczykiem. Zawsze wydawało mi się, że nie cierpię tego typu literatury i choć po części się w tym utwierdziła, to z całą pewnością książka mnie zaskoczyła.
Główną bohaterką jest nastolatka o imieniu Jessika. Dziewczyna zmaga się z traumą po stracie rodziców oraz smutkiem, wywołanym przez złe traktowanie jej przez rówieśników w szkole, którzy dokuczają jej i przezywają – przez nich nawet ulega wypadkowi. Bohaterka mieszka z dziadkami w starym domu, który jak się okazuje kryje w sobie wiele zaskakujących tajemnic.
„Nagle poczuła na twarzy powiew wiatru, najpierw bardzo delikatny, potem coraz mocniejszy. Usiadła na łóżku, rozejrzała się i uświadomiła sobie, że wiatr wydobywa się ze ściany.”
Wszystko zaczyna się, gdy dziewczyna wychodzi ze szpitala i zaczyna słyszeć głosy dzieci, błagające ją o pomoc, a wzory i kwiaty na tapecie zaczynają się poruszać. Śledztwo, które uparcie zaczyna prowadzić wraz ze swoimi przyjaciółmi doprowadza ją do ściany, za którą kryje się cała tajemnica. Okazuje się, że przez ścianę można przenikać, a to, co można za nią spotkać, nie mieści się w głowie: wilki zrobione z drzwi od szafy; drzewa z wieszaków, na których rosną kapelusze; rzeki z jedwabiu; koty – cienie; skały będące kawałkami płyt z ogrodu dziadka; trawa z frędzli kanapy babci i wiele innych.
Dziewczynka chcąc uratować tych, którzy oczekują od niej pomocy, wpada w wir magicznych i niebezpiecznych wydarzeń, Spotyka bowiem zarówno dobre, jak i złe istoty, a czas na uratowanie dzieci zza ściany jest ograniczony, gdyż cały tamtejszy świat wkrótce pochłonięty ma zostać przez Czarną Plamę.
Początkowo miałam wrażenie, że książka jest typową powieścią dla dzieci/nastolatków. Bardzo długo miałam takie wrażenie, co powodowało, że trochę męczyłam się czytając. Pod koniec zrozumiałam, że nie miałam tak do końca racji, bowiem okropieństwa, jakie autor przywołał w swojej książce, zaczęły mnie samą przerażać:
„Ujrzała szkielety wirujące w szaleńczym tańcu, koty bez włosów i żyrafy z szyjami nadgryzionymi przez rekiny. [..] rozkładające się ciała dzieci wbitych na pale, wrony bez nóg, ludzie z twarzami strawionymi kwasem i trądem.”
Jak to możliwe, aby takie rzeczy działy się za zwykłą ścianą? Czy Jessice uda się uratować istniejący za nią świat, zanim pochłonie go ciemność? Czy ten świat na pewno istnieje? Uwierzcie lub nie, ale odpowiedź wcale nie będzie jednoznaczna i na pewno was zaskoczy.
Muszę przyznać, że trudno jest mi ocenić książkę, która stanowi typ literatury, której nie lubię, a jednocześnie wcale nie jest zła.. Myślę, że jako fanka takich książek mogłabym dać nawet mocną 8. Moja ocena, zgodnie z moim wewnętrznym „Ja” będzie jednak nieco inna. Chętnie jednak sięgnę po inne książki Pana Grahama Mastertona bo odkąd pamiętam słyszałam o nim wiele dobrego i od zawsze mobilizowałam się, aby sięgnąć wreszcie po jego twórczość.