Noemi to młoda kobieta, której życie zdecydowanie nie należało do normalnych. Urodziła się na farmie, gdzie mieszkali ludzie żyjący w specyficznej organizacji, sekcie. Społeczność żyła tam bez rozrywek i wygód, a czas poświęcali między ciężką pracę na roli a modlitwą. Żyli w przekonaniu, że poza murem otaczającym ich osadę panuje wojna i tylko tu są bezpieczni. Pierwsze lata życia Noemi były względnie normalne, jednak w wieku 7 lat została uświadomiona, że jej życie już nie będzie beztroskie. Ciężka praca, rygor oraz karność stały się jej codziennością. Uroda kobiety również stała się jej utrapieniem. Szybko została zauważona przez Carlosa - przywódcę ich społeczności. Mężczyzna brutalnie obdarł ją z niewinności, a następnie stopniowo odbierał jej wolę istnienia. Kobieta była nieustannie torturowana, zarówno psychicznie jak fizycznie. Przydzielano jej kolejnych mężów, przez których zaznawała mnóstwa krzywd, wyznaczano jej kolejne kary, torturowano... Maleńkim światełkiem w tunelu okazała się dla niej kontrola przeprowadzana na farmie, a tym samym pojawienie się na niej urzędników, wśród których znalazł się Coby. Młody urzędnik szybko zwrócił uwagę na piękną, lecz bardzo wystraszoną kobietę. Postanowił jej pomóc rozpocząć, a tym samym dał szansę na normalne życie poza murem.
Z jakim piekłem musiała się mierzyć Noemi żyjąc na farmie? Czy Coby zdoła ją ocalić? Czy kobieta poradzi sobie za murami farmy? Czy da radę otrząsnąć się z traumy? Jakie niebezpieczeństwo może na nią czyhać? Czy uda jej się rozpocząć nowe i szczęśliwe życie?
Ileż ta książka wywołuje emocji. Czytając ją miałam na zmianę łzy w oczach i zaciśnięty z nerwów żołądek. A to wszystko napisane jest w tak dobry sposób, że czułam się jakbym przeżywała to wszystko razem z Noemi. Jest to naprawdę bardzo dobra, ale mocna książka. Niektóre sytuacje, jakie zostały w niej opisane momentami dosłownie mroziły krew w żyłach.
Nieoczekiwane sytuacje, brutalność, szok, strach. Ból, żal, niedowierzanie. Ogromne cierpienie, tortury, gwałty. Kłamstwa i mamienie ludzi. Mimo, że książka aż ocieka negatywnymi emocjami i strasznymi rzeczami to pośród tego wszystkiego znajdujemy także to światełko nadziei. Walkę o drugą osobę, budowanie zaufania, rodzące się uczucie, nadzieję. Namiętność, romans, miłość, nowy początek.
Bohaterowie zostali naprawdę genialnie wykreowani. Noemi to kobieta, której było mi tak bardzo szkoda. To, ile ta dziewczyna przeszła w swoim życiu, a mimo to się nie złamała. Pokazała jak bardzo jest silna i małymi krokami radziła sobie ze swoimi demonami. Coby z kolei zyskał moją sympatię dzięki swojej troskliwości. Mimo, że czasami było mu naprawdę ciężko nie poddał się i wytrwale walczył o dziewczynę.
"Anioł wyzwolenia" to mocna, mroczna, a także dość brutalna historia, ale ja się nią w pewien sposób oczarowałam. Jestem pewna, że będę do niej niejednokrotnie wracała. Jeśli jeszcze jej nie czytaliście, koniecznie musicie to zrobić. Polecam.
Dziękuję Wydawnictwu Editio Red oraz Alicji Skirgaiłło za egzemplarz do recenzji.