Apartament grzechu recenzja

Nienawidzę wstępów, bo nigdy nie wiem, jak powinnam zacząć. Każde zdanie wydaje mi się być wymuszone, a w głowie powstaje pustka. Dokładnie taka sama, jaką miałam po przeczytaniu Apartamentu Grzechu od Karolina Wilchowska.

I od razu zaznaczę, że owa pustka, nie oznacza niczego złego. Po prostu wciąż się zastanawiam, jak dużego trzeba mieć pecha, żeby wsiąść do taksówki prowadzonej przez seryjnego mordercę. Czy z takiego spotkania można w ogóle wyjść cało? Na to pytanie znajdziecie odpowiedź w książce.

Amy, to młoda kobieta, która prowadzi z pozoru szczęśliwe życie. Wymarzona praca, piękne mieszkanie, zaufana przyjaciółka i rodzina, która chociaż nie do końca rozumie jej wybory, to wspiera ją na każdym kroku. Czemu zatem jej życie jest szczęśliwe tylko z pozoru? To kolejne pytanie, na które nie dam wam jednoznacznej odpowiedzi.

Wróćmy jednak do samej treści. Jak już wspomniałam, nasza główna bohaterka ma na imię Amy i poznajemy ją dokładnie w dzień ślubu siostry, na który musiała przyjść sama, bo jej partner o nim zapomniał. I jeśli by tylko o to chodziło, to przy czytaniu umarlibyśmy z nudów, bo przecież każdy chociaż raz musiał bawić się samotnie.

Na szczęście, autorka, nie tylko nie pozwoli nam umrzeć, ale również zadba o nasze ciśnienie, sumiennie je podnosząc.

I tu akcja się rozkręca, bo mamy przyjemność (albo nie) poznać Jasona Stewarda – psychopatę, kanibala, gwałciciela i mordercę. Zapamiętajcie te cztery określenia, bo dość często, będą się wam nasuwać na myśl. Facet, jeździ sobie po mieście taksówką i pod osłoną nocy, wybiera ofiary. Przede wszystkim pijane i takie, którego jego zdaniem są niewierne swoim mężom, partnerom bądź narzeczonym. I chciałabym powiedzieć, że nie może być jeszcze gorzej, ale może i będzie. Gdy natkniecie się na postać Amandy (mam nadzieję, że nie pomyliłam imienia), zrozumiecie dlaczego.

Na zakończenie i tak odrobinę na zachętę, muszę jeszcze wspomnieć o Nathanie, ale kim jest i jaką rolę odgrywa, w tym kryminale zmieszanym z dość dobrze napisanym erotykiem przekonajcie się sami!

Ja polecam tę pozycję z całego serducha i biorę się za kolejną część.

Trzymam kciuki za twoją twórczość. Pisz dalej, bo dobrze ci idzie.

Ps. Właśnie zyskałaś stałą czytelniczkę!