Ileż już się naczytałam o wizjach naszego świata. Ile autorów, tyle wyobrażeń, dlatego też każda powieść z literatury postapokaliptycznej charakteryzowała się dużą różnorodnością. Jednakże akcja skupiała się głównie w Stanach Zjednoczonych, czyli w państwie tak innym od naszego. Akcja "Apokalipsy według Pana Jana" toczy się w Polsce, co jest pewną nowością. Przenosimy się do Wrocławia, Leszna, czy Poznania z zupełnie innej epoki! Z epoki, która dopiero nadejdzie!
Dwa lata po apokalipsie do wyniszczonego Wrocławia przybywają zwiadowcy i wysłannicy Bastionu, którzy przetrwali straszny okres przebywając w niemieckich stronach w masywie Ślęży. Pragną oni przejąć władzę i zburzyć panujący dotychczas porządek. Mało tego! Uważają, że nic nie stoi na przeszkodzie, ażeby poszerzyć granicę Polski. Cóż... 'poszerzyć' to chyba zbyt delikatne określenie. Grupa, na której czele stoi Pan Jan pragnie utworzyć Rzeczpospolitą taką jaką była za czasów swojej świetności! To jest plan podstawowy, jego rozszerzenie zakłada, że Polska będzie łączyć swoim terytorium jedno morze z drugim! Szalony pomysł, nieprawdaż?
"Był Wrzesień i Grunwald i był Lenino
Był Narwik i Arnhem i Monte Casino
Jagiełło, rycerze, lotnicy, piechota
A wszystko spierdolił nam Andrzej Gołota."
Robert J. Szmidt to ojciec założyciel i przez 8 lat redaktor naczelny wydawanego obecnie przez Fabrykę Słów „Science Fiction Fantasy i Horror”. Zapalony podróżnik. Pisarz i tłumacz. Jeden z pomysłodawców Nagrody im. Janusza A. Zajdla, twórca plebiscytu Nautilus, laureat Śląkfy w kategorii Fan Roku 1985.
Doprowadził do pierwszego polskiego wydania tekstów Roberta E. Howarda o Conanie. Pierwszy przełożył "Fundację" Isaaca Asimova. Przetłumaczył m.in. "Spook Country" Williama Gibsona, 5 tomów "Zaginionej Floty" Jacka Campbella oraz prozę Mike’a Resnicka. Pracuje jako copywriter dla dystrybutorów filmów oraz tłumacz gier komputerowych ("Resident Evil 4", "Hitman: Blood Money", "Age of Empires II").
Może wstyd się do tego przyznać, ale nie przepadam za rodzimą literaturą. Niestety, większość czytelników w moim wieku, ale nie tylko, popiera moje zdania. Dlaczego tak jest, że szalejemy na punkcie pisarzy zza granicy, za amerykański bestseller oddalibyśmy życie,a to, co powstaje w naszym kraju nie potrafimy docenić? A wiecie czym jest to spowodowane? Cóż, czynników jest wiele i chyba każdy z nam z innych przyczyn nie sięga często po rodzimą literaturę. Jeżeli chodzi o polską fantastykę (bo trzeba przyznać, że nasze obyczajówki są naprawdę znośne) to najbardziej mnie odpychają przekleństwa. W co drugim zdaniu widnieje wszystko mówiące 'ku*wa' i tym podobne. Po przeczytaniu stu stron takiej książki robi mi się po prostu niedobrze. Pewnie zastanawiasz się teraz drogi Czytelniku, dlaczego mimu tylu obaw sięgnęłam po "Apokalipsę według Pana Jana". Ano dlatego, że postanowiłam sobie, iż będę sięgać po różne rodzaje literatury. A jak ja coś sobie postanowię tak i zrobię, dlatego też z lekką obawą i strachem przed totalnym chłamem sięgnęłam po Apokalipsę. I wiecie co? Autor bardzo pozytywnie mnie zaskoczył! Przekleństwa tutaj są, lecz w niewielkiej, dopuszczalnej ilości. Akcja rozwija się bardzo szybko, niestety nie ma zbyt wielu przełomowych wydarzeń, a momentami przypomina bardziej scenariusz filmowy, aniżeli książkę. Autor nie daje nam możliwości dokładnego poznania poszczególnych postaci. Jak jż wspominałam akcja pędzi jak szalona, nie ma chwili odpoczynku. Miałam wrażenie, że powieść jest niedokończona. Może inaczej: nie spodziewałam się takiego biegu wydarzeń, myślałam, że autor skupi się na innych elementach. A propo autora. Pan Robert ma bardzo lekkie pióro i choć brakowało mi kilku opisów (co jest dziwne, bo zwykle nie przepadam za tą formą) to naprawdę dobrze się bawiłam, przeżywając przygodę w świecie, który wykreował! Ach, zapomniałabym o najważniejszym! W trakcie lektury niejednokrotnie wybuchałam gromkim śmiechem. Przeczytajcie cytat, który zamieściłam- dziwicie się?
Kończąc te moje rozważania z "Apokalipsą według Pana Jana" spędziłam naprawdę miłe chwile. Mimo, że powieść ma kilka wad to i tak, wg mnie, jest jedną z lepszych polskich powieści z gatunku fantastyki. Z przyjemnością przeczytam inne powieści autora, natomiast Wam polecam "Apokalipsę"!
MOJA OCENA:
7/10 lub 4/6