przyznam, że dałam się totalnie owinąć autorowi wokół palca i pozwoliłam, aby wodził mnie, jak mu się zapragnie. słaby byłby ze mnie śledczy, chociaż pewnie mogłabym dojść do tego, co wydarzyło się wtedy w Żmijowisku.
ale też jestem czytelnikiem, który pozwala książkom się zaskoczyć - nie spędzam godzin czy myśli na analizowaniu, zastanawianiu się i przewidywaniach zakończenia. chyba że jest to zbyt oczywiste od pierwszych stron - ale tutaj tak nie było, wiele było tropów, prowadzących w różne kierunki (i chyba każdy z nich znalazł swoje rozwiązanie, co też jest na plus - nienawidzę nieskończonych wątków)
najmocniejszą częścią była dynamika relacji -zobaczyć postać z zewnątrz, jak widzi ją jeden czy drugi bohater, a potem dostrzec świat z jej perspektywy; ten realny, niewykreowany. w głowach innych. na domysłach i emocjach - żalu, zazdrości, ciekawości. zobaczyć pełen obraz możemy tylko my - czytelnik. a zarazem jest wrażenie, że tak wiele się nie wie, mając jedynie pewien wycinek historii, próbujemy złożyć niepełne puzzle, nie mając nawet pudełka, aby podejrzeć obrazek.
to nadaje postaciom głębi, realności - zwykłego człowieczeństwa, tej ludzkiej nie idealności.
bardzo podoba mi się, że autor nie boi się ostrych słów, uznawanych za potoczne czy wręcz wulgarne (rzygać, a nie wymiotować, skrobanka, a nie aborcja, no i gama rasistowskich tekstów), czuć świadomość powieści i jej odbiorców - to nie książka dla dzieci, to nie lekki wakacyjny romans.
to też wyraz szacunku dla odbiorcy - słuchaj, jesteśmy dorośli, nie będę owijał w bawełnę - ludzie się pierdolą, rzygają i rzucają kurwami. nie będę robić cenzury, bo mogłoby to kogoś urazić.
czasami jedynie miałam wrażenie, że dzieje się mało - że zaczepia o nudę - ale w końcowym obrazie, nie warto byłoby się spieszyć, pospieszać. mamy całą plejadę postaci, o różnym wieku, pochodzeniu, marzeniach, różne relacje i problemy i każdy z nich zyskuje miejsce, aby wybrzmieć.
tak naprawdę to historia o tym, że przeszłość czasem nie daje o sobie zapomnieć, a poczucie obowiązku nie zawsze jest najważniejsze. sporo w tym psychiki - psychologii - człowieka. i tragedii, jednej ciągnącej drugą. reakcja łańcuchowa.
trochę zmusza odbiorcę do przemyślenia - obowiązek czy miłość? ryzykować czy nie? do przemyślenia swojego miejsca w świecie, swoich oczekiwań i przewidywań, bo rzeczywistość bywa przytłaczająco brutalna.
na koniec - dualizm tytułu. zajęło mi zrozumienie jego głębi, jednak gdy zaskoczyło w głowie - kłaniam się. Żmijowisko to oczywiście miejsce, ale oznacza też zbiór żmij. niekoniecznie węży.
jedyny minus - może nawet nie minus, raczej coś, na co miałam nadzieję - to mniejsza rola mediów. sądziłam, że czwarta władza będzie stanowić wręcz jednego z bohaterów powieści. nie da się uniknąć mediów w takiej sprawie, takiej historii, bez ich zainteresowania byłoby nienaturalnie, ale dla mnie - mogłoby być ich więcej w pewnych wątkach.