“Koma” przeleżała na moim czytniku dobrych kilka lat. Postanowiłam, że zacznę czytać to, co mi zalega, przeplatając to z nowościami. Bo ci wstrętni autorzy nic, tylko piszą i piszą, a ja biedna dwoję się i troję, żeby to wszystko przeczytać. Zero litości! Potrzebuję co najmniej trzy dodatkowe życia, żeby to ogarnąć 😊
Ale wracając do „Komy”. Nie wiedziałam zupełnie czego się spodziewać po duecie Chmielarz – Zyskowska. Obawiałam się tego, a jednocześnie byłam niezmiernie ciekawa, co z połączenia tak różnych gatunkowo pisarzy może wyniknąć. No i się dowiedziałam 😊 Powstało coś innego, coś nieoczywistego, współczesna historia rodem z Romea i Julii. Mało w niej kryminału, czego spodziewałabym się po Chmielarzu, więcej dobrej historii psychologiczno – obyczajowej, w stylu Katarzyny Zyskowsiej - Ignaciak.
Młody chłopak, tegoroczny maturzysta z obiecującą przyszłością, Karol Górski znika bez śladu. Matka zgłasza jego zaginięcie. W tym samym czasie pani burmistrz zostaje przewieziona na oddział intensywnej terapii w stanie śpiączki. Próba samobójstwa, czy nieszczęśliwy wypadek? Kiedy w bagażniku jej samochodu znalezione zostają ślady krwi, pytania się mnożą, a miasteczko szumi od plotek. Ponoć Karol, zwany Charliem, od jakiegoś czasu nie był tym samym chłopakiem, zaczął lepiej się ubierać, wyjeżdżać w góry, miał najnowszy telefon. Skąd miał na to pieniądze? Przecież nigdy dotąd ich nie miał. Co lub kto się za tą zmianą kryje?
Ewa, w stanie komy, krok po kroku odtwarza w swojej głowie wydarzenia, poprzedzające wypadek. Poznajemy historię jej małżeństwa, jej kariery burmistrza, uzależnienia od polityki, jej wzlotów i upadków. Jest to bardzo emocjonalna i szczera spowiedź kobiety w średnim wieku, z którą ja osobiście bardzo się utożsamiałam.
„Koma. Wszystko zawiera się w tym słowie. Koma… Śpię, chociaż nie śpię. Jestem obecna, chociaż nieobecna. Wszystko niby rozmazane, a jednak bardziej przejrzyste i zrozumiałe niż w ostatnich latach. Właściwie długo trwałam w uśpieniu, a teraz, kiedy śpię, jestem bardziej żywa niż wcześniej”.
Jestem szczerze zauroczona tą opowieścią, jej dusznym małomiasteczkowym klimatem, jej bohaterami, którzy są tacy prawdziwi, jak ja i ty, i w których każdy z nas odnajdzie cząstkę siebie. Bardzo dobrze oddane tło psychologiczne i świetny język. Nie mam się do czego przyczepić. Duet Chmielarz – Zyskowska wykonał kawał świetnej roboty.