Przeprawa recenzja

Bardzo Dziki Zachód. Najdzikszy

WYBÓR REDAKCJI
Autor: @alicya.projekt ·6 minut
2024-03-16
Skomentuj
2 Polubienia

Jeśli macie ochotę na lekturę, która sprawi, że podczas oglądania serialu „Resident Alien” albo filmu „Dzień, w którym zatrzymała się Ziemia”, będziecie mieli ochotę wykrzyczeć Obcemu: „a weź unicestw nas w cholerę, taki gatunek, jak nasz powinien wyparować”, to „Przeprawa” w pełni spełni wasze oczekiwania. To jedna z tych książek po lekturze których zastanawiamy się czy zasługujemy na to by istnieć, bo uczyniliśmy świat okrutnie rozczarowującym…

***

Moja babcia namiętnie oglądała westerny (pamiętacie te niezapomniane seanse w niedzielne przedpołudnia?), więc nic dziwnego, że i ja miałam etap fascynacji rewolwerowcami i kowbojami. Po jakimś czasie przestał mi się jednak świat Dzikiego Zachodu podobać, a nawet zaczął budzić we mnie niechęć. Przestali do mnie przemawiać mężczyźni w kapeluszach, saloony, damy w opresji, hazard i przedstawianie rdzennych mieszkańców jako złych dzikusów. Ponadto raziło mnie przemilczanie faktu, że rozluźnienie norm obyczajowych i demografia – kobiety stanowiły zdecydowaną mniejszość – przyczyniły się do ogromnej popularności prostytucji na – jakże zromantyzowanym - Dzikim Zachodzie, a co za tym idzie: zwiększenia się skali wszelkich związanych z nią nadużyć. W końcu jednak z westernami się przeprosiłam, a raczej z ich nowymi konstruktami i demitologizacją. Stało się tak za sprawą Rolanda z „Mrocznej Wieży” Kinga, „Dziwnego Zachodu” Dobrowolskiego i odkrytą na nowo przez Thierry’ego Glorisa Calamity Jane. Nie miałam więc najmniejszych oporów by podążyć za Ketchumem w błoto, kurz, krew i zgniliznę, w miejsce trwające poza prawem.

Owo miejsce, do którego ład i porządek nie mają dostępu, to Arizona. Tutaj, w 1848 roku, splatają się drogi serdecznego Matki, legendarnego zwiadowcy Harta i zaglądającego zbyt często do kieliszka reportera Bella. Podczas jednej z wypraw po mustangi spotykają ledwo powłóczącą nogami, skatowaną Meksykankę. Elena, bo tak nieszczęśnica ma na imię, opowiada im o tym, jak wraz z siostrą trafiły do obozu niewolników hermanas de lupo. Jej cudem udało się z tego piekła kobiet uciec, nie chce jednak zostawić tam siostry. Mężczyźni, w pełni świadomi konsekwencji, postanawiają jej pomóc się zemścić.

Już ten krótki opis sprawia, że od razu wyczuwamy, że nie mamy do czynienia z klasyczną realizacją westernowej estetyki, że część motywów autor realizuje zgodnie z nią, pozostałe sprawiają raczej, że ją dekonstruuje niszcząc nasze romantyczne wyobrażenie na temat Dzikiego Zachodu. W „Przeprawie” Ketchum pokusił się także o wykorzystanie motywu pradawnego kultu. Pojawia się więc „subtelnie muśnięty” (przy czym ten epitet jakoś w ogóle mi do jego twórczości nie pasuje) czynnik nadnaturalny, który raczej nie wpływa na nasz odbiór głównego wątku powieści – co jednym nie będzie specjalnie przeszkadzać, innym zaś się w ogóle nie spodoba. Jeśli zastanawiacie się dlaczego autor zdecydował się na takie rozwiązanie, warto wiedzieć, że w swoim (anty)westernowym rape and revenge nawiązuje do autentycznych wydarzeń. W latach 1950-1964 w meksykańskim Guanajuato, siostry Valenzuela prowadziły Rancho El Ángel, hacjendę tortur, która została założona podobno przez czcicieli szatana. Na terenie posiadłości znaleziono zwłoki dziewięćdziesięciu jeden osób, także noworodków. Najprawdopodobniej ofiar ich ohydnej działalności było jednak ponad dwukrotnie więcej. Owe stręczycielki, bez wątpienia potwory w ludzkich skórach, i ich popleczników, Ketchum najwyraźniej postanowił przenieść w czasie o 100 lat i przeciwstawić trójce „ostatnich sprawiedliwych” rewolwerowców. Wspomniane powyżej, nawiązanie do starego kultu i Azteków można oczywiście odczytać, jako namiastkę wytłumaczenia, gdzie tkwiło źródło wszelkiego zła do jakiego dopuściły się Siostry Valenzura (w oryginale wszak mamy wyznawców szatana). Wydaje mi się jednak, że bardziej chodziło o pokazanie, jak może działać mechanizm zastraszania i jak łatwo jest znaleźć usprawiedliwienie dla drzemiącego w ludziach zła, poprzez przerzucanie odpowiedzialności za nie na pradawnych, żądających krwawych ofiar bogów (lub szatana). Taka interpretacja jest mi zdecydowanie bliższa.

Czasami by pokazać grozę sytuacji w całej jej okazałości nie trzeba długich opisów, ani dogłębnych analiz. Wystarczy jedno zdanie, surowo rzucone słowo, treściwie zarysowana scena. „Przeprawa”, to właśnie taka zwięzła, telegraficzna wręcz, opowieść, która realizuje konwencję horror westernu, tyle że – co należy podkreślić – od pewnego momentu z wyraźnym przerysowaniem. Brutalizm scen rozgrywających się w domu uciech dla zwyrodnialców, został podkręcony do poziomu, w którym ociera się wręcz o groteskę, a ostatni pojedynek, to symboliczna, pełna wzniosłości w wyrazie egzageracja. Ketchum, surowość i lapidarność, z ogromną gracją, przeplata więc z barwną i ociekającą krwią i flakami makabrą. Mnie pewna skrótowość, brak konkretyzacji i rozwinięć (chociażby motywacje Harta) nie przeszkadzały, weszłam więc w historię ze zgodną na to, że część spraw pozostanie „w domyśle”. Zdaję sobie jednak sprawę, że taka forma może nie każdego zadowolić pozostawiając czytelnika z poczuciem niedosytu i zmarnowanego potencjału.

Mimo, że żyjemy w czasach, w których powiedziano i pokazano już wiele, w których brutalizacja treści mało kogo zaskakuje, Ketchum nadal potrafi – delikatnie mówiąc - wytrącić czytelnika ze strefy względnego komfortu. A to potwierdza tylko, że nie bez powodu nazywa się go mistrzem makabry, ale do tego raczej fanów brutalnej grozy przekonywać nie muszę. „Przeprawa”, to książka dynamiczna, gwałtowna i mocna w przekazie. Ze strony na stronę czuć narastający w bohaterach gniew przeplatany z desperacją, które muszą znaleźć ujście w krwawej jatce. Powinna przypaść do gustu fanom brutalnych treści, nurtu rape and revenge, westernowych (idealiści-straceńcy) i antywesternowych (skrajna przemoc, kobieta upodlona) klimatów. Wisienkę na torcie stanowi źródło inspiracji pisarza, więc spodoba się także poszukiwaczom podobnych ciekawostek.

***

„Przeprawa” chociaż krótka, opierająca się na dynamice gwałtownych emocji, niesie z sobą coś więcej niż tylko pustą rozrywkę. Jeśli spojrzeć na nią z innej strony zauważamy, że Ketchum, jak to on, w kilku prostych gestach zawarł głębszy przekaz. Po pierwsze – podczas wojny każda ze stron, bez względu na to jak bardzo chcielibyśmy usprawiedliwiać jej słuszność, ma krew na rękach. Po drugie – nie da się nie zauważyć, że historia wojen, także ta stanowiąca tło omawianej noweli, to głównie historia mężczyzn. Czytamy o kolejnych bitwach, doskonałych taktykach, dzielnych żołnierzach i generałach. A gdyby tak oddać głos kobietom? Nie bez powodu, to właśnie Elena wypowiada symboliczne zdanie: „Dość już mamy tej wojny”, nie bez powodu powstają takie reportaże jak „Nasze ciała, ich pole bitwy”. Oczywiście ofiarami mitologizacji zła, usprawiedliwiania przemocy, padają także mężczyźni. Coraz częściej jednak nasza uwaga kierowana jest ku pewnej zależności, którą, chyba trafnie (jak wam się wydaje?) ujęła Joanna Krakowska: „Gdyby głos kobiet i mężczyzn tyle samo znaczył, niczyj syn nie trafiłby na front”. Czy wojna naprawdę „ma” płeć? Czy mamy jeszcze szansę coś zmienić?

Nie o wojnę u Ketchuma jednak tylko chodzi. Oczywiście w jej cieniu stoi realne cierpienie, pozwala ona na bezkarność, a ta budzi w ludziach najgorsze instynkty, uczy czerpać przyjemność z upadlania i odczłowieczania innych, spuszcza ze smyczy wszelkiej maści sadystów. Handel żywym towarem, seksualne niewolnictwo i związane z nim tortury – bo to tylko worek mięsa - to temat z którym nie potrafimy sobie poradzić jako ludzkość nawet wtedy, gdy wojny już/chwilowo nie ma. Bo pieniądze, bo władza, bo strasznie agresywny z nas gatunek i dawanie tej agresji upustu sprawia nam przyjemność…



[współpraca barterowa]

Moja ocena:

Data przeczytania: 2024-03-02
× 2 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Przeprawa
Przeprawa
Jack Ketchum
6.5/10

Arizona, rok 1848. Rok zakończenia wojny meksykańskiej. Przeznaczenie i pistolety sprawiły, że na swojej drodze w Little Fanny Saloon stanęli: reporter Marion T. Bell i legendarny zwiadowca John Char...

Komentarze
Przeprawa
Przeprawa
Jack Ketchum
6.5/10
Arizona, rok 1848. Rok zakończenia wojny meksykańskiej. Przeznaczenie i pistolety sprawiły, że na swojej drodze w Little Fanny Saloon stanęli: reporter Marion T. Bell i legendarny zwiadowca John Char...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Kiedy czytasz mroczne historie wolisz opisy bogate w krwawe detale i silne emocje, czy raczej proste szybkie historie? Przyznam, że sama się nad tym nie zastanawiałam, póki nie przeczytałam "Przepra...

@chomiczek71 @chomiczek71

Od dawna chciałam poznać pióro Jacka Ketchuma. „Dziewczyna z sąsiedztwa” jego autorstwa swego czasu zbierała naprawdę wiele dobrych opinii. Zdecydowałam się, więc sięgnąć po najnowszą powieść autora ...

@wolinska_ilona @wolinska_ilona

Pozostałe recenzje @alicya.projekt

Szczury Wrocławia. Szpital
Co wyjdzie z połączenia apokalipsy zombie z Prawem Murphy'ego? Oczywiście, „Szczury Wrocławia”!

@ObrazekJak wiecie jestem fanką żywych trupów i fatalistką – bardziej w tym rozumieniu, że wierzę w nieuchronność procesów i zdarzeń, zwłaszcza tych niepomyślnych – dl...

Recenzja książki Szczury Wrocławia. Szpital
Beret i Kapot. Inspektor Anton
Prosiaki i ich draki

@ObrazekBeret i Kapot, dwa prosiaki, urwisy, gałgany i łapserdaki. Myślą, że sprytne są z nich chłopaki kradną więc na potęgę: kampery, żarcie, okrągłe tysiaki… Na ...

Recenzja książki Beret i Kapot. Inspektor Anton

Nowe recenzje

Willa przy Perłowej
Ostry życiowy zakręt, a co za nim czeka..?
@mariola1995.95:

“Willa przy Perłowej” Pauliny Molickiej jest powieścią obyczajową która zawiera kontynuację losów bohaterów z “Księgare...

Recenzja książki Willa przy Perłowej
Zdejmij z nieba księżyc
Życie bywa przewrotne
@podrugiejst...:

Co byście zrobili, gdybyście wiedzieli, że zostało wam niewiele czasu, na tym świecie? Lauren wie, że umiera, jej czas...

Recenzja książki Zdejmij z nieba księżyc
Nuvole bianche. Tom 2
Na złego ducha...
@katexx91:

Aimil i Alistair powracają! Kontynuacja niesamowitego romansu historycznego. Ona jest Szkotką i uparcie powtarzała,...

Recenzja książki Nuvole bianche. Tom 2