„I never make plans, they make themselves” (z dokumentu „Paul Bowles: The Complete Outsider")
Autobiografia Paula Bowlesa napisana jest dziwnie beznamiętnym językiem, brak w niej emocji, komentarze pojawiają się z rzadka. Gęsto w niej od faktów, właściwie w każdym akapicie pojawia się nowy, dotyczący zwykle miejsca, ludzi bądź wydarzenia. W istocie jest to biografia faktograficzna.
A mimo to czyta się świetnie, nie nuży, jest wręcz fascynująca. W życiu Bowlesa nieustannie coś się dzieje. Jeśli akurat się nie przemieszcza geograficznie, to zajmuje się jakimś projektem (niekoniecznie z szansą na powodzenie), komponuje, pisze, słucha muzyki, bierze udział w spotkaniach, imprezuje. Otaczają go ludzie o Nazwiskach* tworzących kulturę właściwie całego xx wieku, którzy się nawzajem inspirują i napędzają. Okazjonalnie brakowało mi jednak kontynuacji jakiegoś wątku, pointy.
Początki Paula nie były łatwe: samotne dzieciństwo (nie miał kontaktu z innymi dziećmi do 5-ego roku życia, wydawało mu się, że świat zamieszkany jest wyłącznie przez osoby dorosłe), trudna relacja z nieakceptującym i dyscyplinującym go ojcem. „Byłem outsaiderem we własnej rodzinie”; musiał sobie radzić: wcześnie zaczął czytać, a jego bogata wyobraźnia zaowocowała opowiadaniami pisanymi już w szkole podstawowej. Pierwsze wiersze wydał we Francji w wieku 16 lat ukrywając swój młody wiek. W swoją pierwszą podróż do Europy (Francja) pojechał w wyniku…rzutu monetą, reszka zdeterminowała jego wyjazd (gdyby wypadł orzeł, być może nie czytalibyśmy jego autobiografii…). Pojechał bez wiedzy rodziców, z niewielką ilością gotówki, ale jako że był w czepku urodzony, zawsze znalazł się ktoś, kto go poratował finansowo. I tak wyglądało jego życie: wędrował, pracował (do komponowania potrzebował spokoju, w związku z czym , nawet gdy był w towarzystwie, wynajmował dom gdzieś w na odludziu, zwykle z pięknym widokiem), eksperymentował, pisał. Opisy miejsc najbardziej nieprawdopodobnych zakątów świata bardzo działają na wyobraźnię. Ta książka oddycha, jest w niej dużo przestrzeni i wolności, ale jeśli zajrzeć głębiej, to i dużo smutku. Polecam.
*Gertruda Stein i Alicja B. Toklas, Arthur C. Clerk, Truman Capote, Susan Sontag, Aaron Copland, Tennessee Williams, Leonard Bernstein, Nadia Boulanger, Ahmad Yacoubi, Jean Paul Sartre, Gore Vidal, Gala i Salvadore Dali, William S. Burroughs i wielu, wielu innych.