Bezpieczna przystań recenzja

Trzecia i ostatnia część serii "Trinity Harbor. Miasteczko nad Potomakiem." Moim zdaniem - najlepsza. Mamy tu bowiem romans, powieść obyczajową oraz świetny kryminał w jednym.

"Bezpieczna przystań" poświęcona jest losom starszego z synów Kinga Spencera, miejscowego szeryfa Tuckera. Pewnego dnia znajduje on w swoim łóżku śpiącą, prawie nagą kobietę. Okazuje się że jest nią jego była narzeczona, Mary Elizabeth Swan. Kobieta schroniła się u niego, ponieważ jest podejrzana o zamordowanie swojego męża, znanego polityka Lawrence'a Chandlera. Przekonany o jej niewinności Tucker, mimo wciąż odczuwanego żalu do kobiety (porzuciła go, by być z Chandlerem), stara się zrobić wszystko by oczyścić ją z zarzutów.

W trzecim tomie trylogii do Trinity Harbor wkracza wielka polityka. Bohaterowie zostają wplątani w szereg politycznych intryg, o których istnieniu do tej pory słyszeli jedynie z mediów. Wątek kryminalny poprowadzony jest świetnie - do końca nie przypuszczałam kto jest mordercą, a to rzadko zdarza mi się podczas czytania tego typu literatury. W tle mamy dwie historie miłosne oraz problemy rodzinne pani pastor (wiem że zabrzmi to podle, ale bardzo się z nich ucieszyłam, ponieważ w poprzednich częściach ta postać doprowadzała mnie do szału ciągłym wtrącaniem się w życie swoich parafian). Razi jedynie pewna nieścisłość autorki dotycząca czasu w którym toczy się akcja. Na początku powieści dowiadujemy się, że od ślubów pozostałych dzieci Kinga Spencera minęło już kilka lat, jednakże w dalszej części książki nic na ten upływ czasu nie wskazuje, np. Tommy wciąż jest małym chłopcem niestrudzenie remontującym swoją łódź.

Mimo tego niedociągnięcia z całego serca polecam książkę wszystkim miłośnikom kryminałów, powieści obyczajowych oraz romansów.